Do zadań ofensywnych w szeregach Widzewa byli wydelegowani przed meczem inni piłkarze. Młody zawodnik Widzewa postanowił jednak przejąć część odpowiedzialności w grze z przodu na siebie. Bartłomiej Kasprzak nie zapomniał przy tym o asekuracji kolegów w obronie. Nie pomyli się więc ten, który stwierdzi, że w sobotę piłkarz trenera Rafała Pawlaka znajdował się na boisku wszędzie tam, gdzie tylko mógł. - Miałem dzisiaj na boisku dużo zadań defensywnych. Wyszliśmy na mecz trzema obrońcami. "Batro" miał razem z Melunoviciem i "Wiśnią" (Aleksejsem - przyp. red.) kreować grę ofensywną. Ja musiałem pomagać bocznym pomocnikom. Myślę, że wywiązaliśmy się ze swoich zadań, a efektem tego jest zero z tyłu - wyjaśnił tuż po końcowym gwizdku sędziego łódzki pomocnik. - Myślę, że tym spotkaniem daliśmy jakiś sygnał. Wreszcie nie straciliśmy gola. Kibice nie mogą mieć do nas jakichś dużych pretensji po tym spotkaniu. Staramy się robić to, co możemy. Warunki w Widzewie są znane. Chcemy się utrzymać w lidze i udowodnić, że zasługujemy na to. Poprzednie dwa mecze były dobre w naszym wykonaniu i, moim zdaniem, nie zasłużyliśmy na dwie porażki, mimo, że graliśmy na wyjazdach z dobrymi drużynami - kontynuował.
Jak przekonał się jednak 20-letni pomocnik Widzewa, nie jest łatwo wyprowadzać ataki na bramkę przeciwnika bez wyraźnego wsparcia kolegów z drużyny. Poważne okazje gospodarzy na strzelenie gola można było policzyć w sobotę na palcach jednej ręki. - Może rzeczywiście stworzyliśmy sobie zbyt mało sytuacji, ale tak naprawdę musieliśmy trochę za Śląskiem pobiegać. Kiedy przejmowaliśmy piłkę, to czasem brakowało koncentracji przy jej wyprowadzaniu, przez co znowu ją traciliśmy. Musimy zachować więcej spokoju - tłumaczył się po meczu Kasprzak. Podopieczny trenera Pawlaka miał jednak swoją szansę na pokonanie golkipera Śląska. W 54. minucie Kasprzak znalazł się w polu karnym i oddał strzał z pierwszej piłki. Jego uderzenie zostało jednak zablokowane przez obronę gości.
W nadchodzący weekend czeka kibiców ostatnia seria spotkań T-Mobile Ekstraklasy w 2013 roku. Łodzianie udadzą się do Białegostoku zagrać z Jagiellonią, która niedawno zademonstrowała swoją siłę, strzelając na własnym boisku aż pięć bramek posiadającej najlepszą defensywę w lidze z jedynie osiemnastoma straconymi golami Wiśle Kraków. Pomocnik Widzewa liczy jednak na wywiezienie punktów z Podlasia. - Mecz meczowi nierówny. W każdym może się wydarzyć wszystko. W Białymstoku znowu chcemy zagrać na zero z tyłu, a jeżeli się uda coś stworzyć w ofensywie, to oczywiście będziemy starali się to wykorzystać - zakończył piłkarz czerwono-biało-czerwonych.