Największy "wielbłąd" miał miejsce w 19. minucie, gdy Raheem Sterling z ogromnym zapasem ruszył w tempo do prostopadłego podania, wykorzystał sytuację sam na sam z Joe Hartem, lecz wszystko zniweczyła sygnalizacja spalonego. Sędzia Lee Mason błędnie zasugerował się podpowiedzią asystenta i przerwał grę, mimo że odgwizdanie ofsajdu zakrawało na absurd.
- Na tym poziomie podobne pomyłki nie mają prawa się zdarzyć! To nie było nawet trudne do oceny. Straciliśmy doskonałą szansę na gola, a w pojedynkach o taką stawkę ma to ogromne znaczenie - powiedział na łamach skysports.com zdegustowany Brendan Rodgers.
Opiekun The Reds narzekał też na inną decyzję. Chodzi o domniemany faul Joleona Lescotta na Luisie Suarezie w polu karnym. Wówczas arbiter przewinienia się nie dopatrzył i puścił grę.
Liverpool poległ w czwartek 1:2 i spadł na 4. miejsce w tabeli. - Mimo to jestem dumny ze swoich zawodników. Pokazali wysoki poziom oraz pewność siebie - zaznaczył menedżer.