To decyzja właściciela obiektu, czyli gminy Kraków, podjęta na podstawie decyzji nadzoru budowlanego. Już przed rokiem uszkodzona została część zadaszenia, która nie wytrzymała obciążenia topniejącego śniegu.
- Nadzór budowlany po przeprowadzeniu ekspertyzy postanowił, że te dachy mogą stanowić zagrożenie - szczególnie przy dużych opadach - bo nie mają swojego niezależnego ogrzewania, a ich odśnieżanie ręcznie jest niewykonalne bez użycia ciężkiego sprzętu. W związku z tym właściciel obiektu zdecydował się na demontaż części dachu i rozważa alternatywne rozwiązanie - tłumaczy prezes Wisły Jacek Bednarz.
Krakowski klub nie jest już zarządcą obiektu. Na podstawie nowej umowy z miastem Wisła będzie wynajmowała stadion tylko na mecze mistrzowskie, przejmując go na 24 godziny przed spotkaniem. 23 lutego po raz pierwszy w rundzie wiosennej będzie występowała w roli gospodarza - w ramach 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy podejmie Cracovię. Czy do tego czasu zadaszenie zostanie uzupełnione?
- Pytanie jak to się skończy i jak to będzie wyglądać w przyszłości, nie jest już do nas. Nie czuję się kompetentny, by o tym mówić, bo nie jestem inżynierem, ale zapytałbym o głębszą motywację tej decyzji nadzór budowlany i właściciela obiektu - odpowiada Bednarz, uzupełniając: - Na razie mamy dużo szczęścia, bo sprzyja aura i warunki do startu ekstraklasy będą bardzo dobre - mamy regularną wiosnę. Rzeczywiście te daszki miały rozwiązać problem przy zacinającym deszczu, ale parametr bezpieczeństwa jest ważniejszy od suchych głów kibiców w pierwszych rzędach. Dlatego rozumiem człowieka odpowiedzialnego za bezpieczeństwo wszystkich ludzi na stadionie.
- Mimo wszystko będę spał spokojnie, bo jeśli doszłoby do tragedii, to wtedy musielibyście mi wysyłać paczki - uśmiecha się prezes Wisły.