Arkadiusz Głowacki: Race na boisku? Kibice nie chcieli nam zrobić krzywdy (wideo)

- To był zupełnie przyzwoity gol - mówi skromnie o swoim efektownym trafieniu w 187. derbach Krakowa kapitan Wisły Kraków Arkadiusz Głowacki.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Kapitan Białej Gwiazdy wpisał się na listę strzelców w 33. minucie gry, kiedy głową wykorzystał dośrodkowanie Semira Stilicia z rzutu wolnego. "Głowa" posłał piłkę w takiej miejsce, że wyciągnięty jak struna Krzysztof Pilarz nie był w stanie jej dosięgnąć.

- To był zupełnie przyzwoity gol. Ostatnio wykonywaliśmy więcej stałych fragmentów gry, ale ciężko sobie wyobrazić strzał w "okienko" - zawsze potrzeba trochę szczęścia. Ważne, że drużyna wygrała. To jest podstawa. Cóż byłoby z mojej bramki, gdyby nie udało nam się dowieźć tego zwycięstwa do końca. Wszystko jednak ułożyło się dobrze. Oby tak dalej - mówi 35-letni defensor.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Wisła wyszła na prowadzenie, choć wcześniej to Cracovia nadawała ton grze. - Wiele było tutaj takich meczów, kiedy drużyny przyjeżdżały i grały z nami od początku wysoko, nadając ton grze przez pierwsze minuty. Podchodzimy do tego bardzo spokojnie, bo wiemy, że przyjdzie czas i na nas. Podobnie było w tym meczu. Cracovia szybciej operowała piłką i była groźniejsza w tym fragmencie. Pod koniec pierwszej połowy wszystko się odwróciło i było dobrze - ocenia Głowacki.
Niewiele brakowało, a minimalizm zemściłby się na Wiśle podobnie jak w jesiennych derbach przy Kałuży 1. Wówczas też przy prowadzeniu 1:0 Biała Gwiazda dała się zepchnąć Cracovii do defensywy i ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. Teraz Pasom udało się zdobyć kontaktowego gola, ale tym razem Wisła odpowiedziała trzecią bramką autorstwa Łukasza Garguły. - Drugą połowę zaczęliśmy zbyt spokojnie. Zabrakło nieco mocniejszego odbioru w pressingu. Stąd też dłuższe utrzymywanie się przy piłce Cracovii i sytuacje, które sobie stworzyła. Był taki moment, że złapał nas kryzys i było ciężko. Dobrze, że Łukasz Garguła zrobił, co do niego należało i "zakończył" ten mecz. To są derby. Kiedy przeciwnik poczuł krew, to dążył do wyrównania. Staraliśmy się mocno przeciwstawić, było ciężko, ale to też się stało na nasze własne życzenie. Na początku drugiej połowy powinniśmy "zamknąć" ten mecz, a pozwoliliśmy wrócić Cracovii do gry - komentuje Głowacki, który z uznaniem wypowiedział się o grze Pasów i bramkowej akcji gości: - To była dobra akcja Cracovii. To nie jest tak, że Cracovia gra przypadkową piłkę. Są elementy gry, których trener Stawowy wymaga - każdy zawodnik Cracovii ma grać w piłkę. Ta akcja wymagała dużo ruchu, dużo podań z pierwszej piłki. Bardzo ładna akcja, bardzo ładny gol. Niestety dla nas, ale takie rzeczy się zdarzają.

Jedynym incydentem związanym z trybunami podczas derbów była sytuacja z początku II połowy, kiedy kibice Wisły rzucili na murawę kilkanaście płonących rac i sędzia Szymon Marciniak na kilkadziesiąt sekund musiał przerwać mecz.

- Dla naszej gry nie miało to większego znaczenia. To była chwila i wróciliśmy do gry. Nie sądzę, żeby kibice chcieli nam zrobić krzywdę. Obawiam się jednak, że w kolejnym meczu zagramy bez publiczności, a na klub zostaną nałożone kary. Do tej pory na naszych meczach nie zdarzały się takie incydenty. Panowało zrozumienie, że klub nie może sobie pozwolić na straty finansowe - mówi Głowacki i dodaje: – Nie znajduję w pamięci sytuacji, by nawet 20 rac wyrządziło komuś krzywdę. Rozumiem kibiców, od dawien dawna jest to jeden z elementów opraw. Jednak druga strona też ma swoje racje, są przepisy, które trzeba respektować. Sytuacja jest patowa.

Zobacz race na murawie w czasie 187. derbów Krakowa:

Stadion Wisły Kraków powinien zostać zamknięty?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×