- Absolutnie nie zasłużyliśmy w tym meczu nawet na remis. Choćby patrząc na to, że mieliśmy rzut karny, to punkt byłby zupełnie niezasłużony. Padła twierdza Bukowa i jest to dla nas doświadczenie bardzo bolesne. Ciężko to zrozumieć i ciężko znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego ten mecz był w naszym wykonaniu tak słaby - przyznaje Kazimierz Moskal, trener katowickiej drużyny.
GKS Katowice rundę wiosenną rozpoczął od dwóch porażek, przez co stracił dystans łączący go z zespołami walczącymi o awans do T-Mobile Ekstraklasy. - Słyszę głosy, że presja, która się wytworzyła po zapowiedziach, że gramy o awans nam zaszkodziła. Dla mnie to bzdura, bo lepiej grać z taką presją niż z tą związaną z walką o utrzymanie - przekonuje szkoleniowiec śląskiego zespołu.
- Dziwię się, że moja drużyna tak się prezentuje. Zwłaszcza, że moi zawodnicy nie należą do debiutantów i wielu z nich nosi już ze sobą spory bagaż doświadczeń. Tym bardziej jestem zdziwiony i zdruzgotany taką postawą mojej drużyny - kręci głową z niedowierzaniem opiekun GieKSy.
Podczas meczu z Can-Pack Okocimskim Brzesko kibice katowiczan dali wyraz swojej dezaprobaty dla postawy drużyny niewybrednymi okrzykami. - Kibice mieli prawo dać wyraz swojego niezadowolenia z naszej postawy. Nie dość, że nie umieliśmy stworzyć w tym meczu sytuacji, w przeciwieństwie do tego co było w Nowym Sączu, to w ogóle nie umieliśmy się ustawić do odbioru piłki. Przez to każda nasza strata kończyła się groźną kontrą i Okocimski już przed przerwą powinien zdobyć bramkę - analizuje Moskal.
Dla GKS-u była to pierwsza w tym sezonie porażka na własnym stadionie. Passa meczów Trójkolorowych bez domowej porażki trwała dwanaście spotkań. - Stało się i będzie nas to bolało przez cały tydzień. Zespół poznaje się jednak w trudnych momentach. Nie wtedy, kiedy gra się dobrze i wygrywa mecze, a kiedy idzie jak po grudzie i pada się na kolana - podkreśla 47-latek.
- GKS Katowice przechodzi teraz ciężkie chwile, bo nikt nie spodziewał się, że rundę wiosenną rozpoczniemy tak fatalnie i po dwóch meczach nie będziemy mieli na koncie punktu, ani nawet zdobytej bramki. Nie widzę jednak innej możliwości, byśmy w meczu z GKS-em Bełchatów u siebie nie sięgnęli po trzy punkty. Nikt z nas nie będzie chciał po tej porażce kończyć kariery. Czeka nas kolejny mecz i na tym się skupiamy - puentuje trener drużyny z Bukowej.