Termalica Bruk-Bet od zwycięstwa nad Dolcanem Ząbki rozpoczęła rundę wiosenną i na potyczkę w Stróżach stawiała sobie ambitny cel. - Przyjechaliśmy tu, by zgarnąć całą pulę. Udało się nam tylko zremisować, ale punkt uratowaliśmy w ostatniej akcji meczu. Częściej byliśmy przy piłce, ale za wiele z tego nie wynikało. Wpływ na to miały też trudne warunki. Boisko było grząskie i ciężko się na nim grało, a akcje były w dobrych momentach przerywane - analizował Piotr Mandrysz. - Satysfakcja jest połowiczna, bo liczyliśmy na pełną pulę, oczywiście mając świadomość skali trudności. Kolejarz nie traci dużo bramek u siebie - dodał.
Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. W pierwszych 45 minutach przyjezdni przeważali, stwarzali sytuacje, a do szczęścia brakowało im tylko i aż gola. Po zmianie stron Kolejarz przejął inicjatywę i w 56. minucie wyszedł na prowadzenie po trafieniu Bartłomieja Smuczyńskiego. - Potem rywal wycofał się, a my biliśmy głową w mur, ale zakończenie było dla nas szczęśliwe. Myślę, że remis nie krzywdzi żadnej ze stron. Kiedy tu ostatnio byłem, przegrałem 1:2. Teraz udało mi się zremisować, może w następnym sezonie uda się wygrać - zakończył szkoleniowiec. Gola na wagę jednego punktu strzelił w Stróżach Jakub Czerwiński w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Chwilę później sędzia Dawid Bukowczan zakończył spotkanie.