Bohater Zawiszy rozstrzelał Górnika na boisku... na którym mógł skończyć karierę

Kamil Drygas był bezsprzecznie bohaterem Zawiszy Bydgoszcz w rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze. Dwie bramki pomocnika przypieczętowały awans "Zetki" to półfinału.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Zawisza Bydgoszcz z łatwością odprawił z kwitkiem w dwumeczu Górnika Zabrze (5:1). O ile sam awans - patrząc na ostatnią formę obu drużyn - ciężko uznać za sensację, o tyle rozmiary pierwszego w historii zwycięstwa niebiesko-czarnych przy Roosevelta mogą dziwić (3:0).

- Włożyliśmy sporo zdrowia w ten mecz, ale warto było, bo osiągnęliśmy założone cele. Pierwsza bramka dodała nam sporo pewności siebie, a druga mojego autorstwa już była kropką nad "i", bo wcześniej Górnik strzelił bramkę samobójczą i trudno było uwierzyć, że zdołają nam strzelić pięć bramek - przyznaje Kamil Drygas, bohater bydgoskiej drużyny.

Pomocnik Zawiszy w Zabrzu dwukrotnie trafił do siatki i przyszło mu to bardzo łatwo. - Byliśmy dobrze poukładani taktycznie. Cofnęliśmy się trochę, co dało nam sukces w meczu z Wisłą. Górnik nie był zbyt groźny w ataku pozycyjnym, a my wyprowadzaliśmy kontry, po których padały bramki. To my jesteśmy w półfinale i nikt nie powie, że nie awansowaliśmy zasłużenie - przekonuje gracz beniaminka elity.
Kamil Drygas po meczu z Górnikiem Zabrze miał sporo powodów do radości Kamil Drygas po meczu z Górnikiem Zabrze miał sporo powodów do radości
Po wyeliminowaniu faworyzowanego Górnika "Zetka" wydaje się być faworytem rywalizacji o Puchar Polski. Zawodnik bydgoszczan jednak się od tego odcina. - Nie czujemy się faworytem. Wcześniej - po wyeliminowaniu Legii Warszawa - to Górnik był faworytem, a już ich w rozgrywkach nie ma. W grze zostały Jagiellonia, Arka i Zagłębie. Wszystko może się zdarzyć - studzi nastroje Drygas.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Dla pomocnika Zawiszy mecz przy Roosevelta był szczególny, gdyż w 2010 roku doznał fatalnej kontuzji złamania nogi, która zastopowała świetnie rozwijającą się karierę młodego gracza. - Taka jest piłka nożna. Raz człowiek łapie kontuzję, po której zastanawia się co będzie dalej, a kilka lat później strzela na tym samym boisku dwie bramki i fetuje awans. Nie chcę już wracać do tego co było. Liczy się to co jest teraz, a w Bydgoszczy wszystko idzie ku dobremu - zapewnia zawodnik niebiesko-czarnych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×