Drużyna z Dolnego Śląska pokazała rywalom z Małopolski miejsce w szeregu. Po pierwszej potyczce było wiadomo, że Sandecja będzie miała niezwykle trudne zadanie, bo dwubramkowa zaliczka dawała Miedziowym spory komfort. Trzeba jednak przyznać, że już w Lubinie mógł być pogrom, ale gospodarze zmarnowali kilka świetnych okazji. Ich trener podkreślał wtedy, że jeśli drużyna nie awansuje, to właśnie z tego powodu.
Czarny scenariusz nie sprawdził się, a w Nowym Sączu piłkarze Zagłębia strzelali na potęgę. Wynik otworzyli już w 11. minucie po uderzeniu Arkadiusza Piecha. - Szybko zdobyta bramka miała duże znaczenie, bo pozwoliła nam ona na swobodną grę - powiedział Orest Lenczyk.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W pierwszej połowie rewanżowej potyczki Sandecja mogła jeszcze nawiązać walkę i strzelić gola. Miała ku temu kilka okazji, a najbliżej szczęścia był Adrian Frańczak. Z jego precyzyjnym strzałem głową poradził sobie Silvio Rodić. - Jest takie stare powiedzenie, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Nie ukrywam jednak, że w tym przypadku wyjątkowo chciało się grać piłkarzom Zagłębia - podkreślił doświadczony szkoleniowiec.
Goście mieli też dobry dzień jeśli chodzi o formę strzelecką. Między 51., a 69. minutą strzelili 4 gole autorstwa Arkadiusza Piecha, Michala Papadopulosa i dwukrotnie Johana Bertilssona. - Bramki strzelone w drugiej połowie dały przewagę, która nie podlegała dyskusji. W takim meczu z pewnością trzeba mieć trochę szczęścia, bo Sandecja miała swoje 2,3 sytuacje, z których mogła strzelić bramki. Myślę, że o naszym awansie zadecydowały dwa elementy. Pierwszy, to zaliczka z pierwszego meczu, a drugi to fakt, że moi zawodnicy podeszli poważnie do meczu - mówił Lenczyk.
Zagłębie Lubin wykonało swoje zadanie, awansowało do półfinału Pucharu Polski i musi teraz skupić się na T-Mobile Ekstraklasie, w której zajmuje 14. miejsce z dorobkiem 26 punktów. - Mamy trzy niezmiernie trudne kolejki. Gramy z Wisłą Kraków, Lechią Gdańsk i Legią Warszawa. Nasza drużyna straciła jesienią mnóstwo punktów, a nawet rozdała, bo pomagała strzelać bramki rywalom po szkolnych błędach. Wisła to nie jest drużyna, która przyjeżdża sobie pograć i pojechać. Spodziewamy się trudnego meczu. Jestem przekonany, że to zwycięstwo z Sandecją i przede wszystkim awans doda zawodnikom pewności siebie, bo dawno nie strzelaliśmy tylu bramek - podkreślił nestor polskich trenerów.