Żadna z drużyn nie jest poza naszym zasięgiem - rozmowa z Jakubem Wierzchowskim, bramkarzem Górnika Łęczna

Górnik Łęczna notuje ostatnio zwyżkę formy. Podopieczni Tadeusza Łapy zdobyli siedem punktów w trzech meczach. Najpierw pokonali Odrę Opole, następnie zremisowali z liderem I ligi - KGHM Zagłębiem Lubin, a w niedzielę wygrali na wyjeździe z poznańską Wartą. Do 3. miejsca, które gwarantuje udział w barażach, łęczyński zespół traci obecnie pięć punktów. Bramkarz Górnika, Jakub Wierzchowski dość ostrożnie wypowiada się o szansach na awans do ekstraklasy, ale nie gloryfikuje żadnego z rywali.

Szymon Mierzyński: Jak pan ocenia mecz z Wartą? Trzy punkty na wyjeździe cieszą was chyba podwójnie...

Jakub Wierzchowski: Zagraliśmy w Poznaniu bardzo skutecznie. Myślę, że w trudnych warunkach i na niezbyt dobrym boisku zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Może się ktoś ze mną nie zgodzić, ale uważam, że byliśmy lepszą drużyną.

Wygraliście, mimo że jako pierwsi straciliście gola. Wiele zespołów nie potrafi w takiej sytuacji odgryźć się rywalowi...

- Zgadza się. My jednak szybko się pozbieraliśmy i ostatecznie potrafiliśmy doprowadzić do stanu 2:1. Myślę, iż to również pokazuje, że wynik jest sprawiedliwy. W takich sytuacjach widać, że Górnik jest dojrzałym zespołem.

Sergio Batata miał duże pretensje o to, że sędzia nie podyktował dla Warty rzutu karnego w ostatniej akcji meczu. Pan był bardzo blisko całego zdarzenia. Arbiter powinien wskazać na "wapno"?

- Będąc sędzią, na pewno nie odgwizdałbym faulu w tej sytuacji. Uważam, że była to walka dwóch zawodników o piłkę i w takich przypadkach nie należy dyktować rzutów karnych.

Niedawno doszło do zmiany trenera w Górniku. Czy Tadeusz Łapa wprowadził jakieś nowinki w porównaniu do Krzysztofa Chrobaka?

- Na ten temat nie chciałbym się wypowiadać, bo nie do mnie należy ocena pracy trenera. Ja skupiam się na wypełnianiu swoich obowiązków. Staram się jak najlepiej spisywać między słupkami. Nie mogę powiedzieć złego słowa na trenera Łapę. Ale chciałbym zaznaczyć, że podobnie było w przypadku Krzysztofa Chrobaka.

Może zapytam inaczej. Czy koncepcje obu szkoleniowców różnią się?

- Potencjał ludzki w zespole jest cały czas taki sam, dlatego taktyka nie uległa żadnej zmianie. Gramy podobnie jak za kadencji trenera Chrobaka. Są pewne niuanse w odniesieniu do stałych fragmentów gry, ale ogólnie nie dostrzegam większych różnic.

Obserwując ruchy władz Górnika, można wywnioskować, że absolutnie nie satysfakcjonuje ich miejsce w środku tabeli, bo przecież takie osiągnął z wami trener Chrobak. Sądzi pan, że w obecnym składzie i w roli beniaminka jesteście w stanie włączyć się do walki o awans?

- To będzie niezmiernie trudne, bo czołówka już się wyklarowała. Z drugiej jednak strony jesteśmy dopiero na półmetku rozgrywek i do trzeciego miejsca, które gwarantuje udział w barażach, tracimy tylko pięć punktów. Na pewno nie jest to przepaść. Na razie pracujemy bardzo spokojnie, a przyszłość pokaże, czy włączymy się do walki o ekstraklasę.

Mówi pan o trzecim miejscu. Czy to znaczy, że Widzew i Zagłębie są poza waszym zasięgiem?

- Nie do końca. W pierwszej lidze mecze często kończą się zaskakującymi rezultatami, dlatego nie należy wyciągać pochopnych wniosków. Nie ma ani jednej drużyny, która znacząco odstawałaby poziomem od reszty stawki. Uważam, że z każdym można osiągnąć dobry wynik.

Przed wami spotkanie z Motorem Lublin, które wywołuje w regionie ogromne emocje...

- To będzie bardzo prestiżowy pojedynek, dlatego spodziewamy się trudnej przeprawy. Mimo że cała Lubelszczyzna już czeka na ten mecz, nie powinno się podgrzewać atmosfery. Myślę, że spotkanie z Wartą nie było dla nas w żadnym stopniu łatwiejsze niż to, które rozegramy z Motorem.

W tabeli dzieli was jednak aż osiem miejsc i to chyba wskazuje, kto jest faworytem...

- Nie zgadzam się zupełnie z taką opinią. Być może w teorii tak to wygląda, ale z doświadczenia wiem, że w derbach możliwy jest każdy wynik i tabela odgrywa w tym przypadku rolę drugorzędną.

Komentarze (0)