- Zawsze mówię, że popełniłem parę błędów, ale mam prawo twierdzić, że w pewnym momencie ataki na moją osobę przyjęły charakter nagonki. Poczułem się totalnie zaszczuty - powiedział prezes.
Listkiewicz nie chce powiedzieć, kto jest jego faworytem do zwycięstwa w czwartkowych wyborach. - To niema znaczenia. Ja przecież nawet nie mam mandatu na zjazd -powiedział. Ustępujący szef PZPN-u ma już plany na przyszłość. - Będę pełnomocnikiem piłkarskich władz ds. EURO 2012. Moją pensję będzie finansowała UEFA. Wreszcie będę miał święty spokój. Nie mogę się doczekać na to moje nowe życie.
Były arbiter nie wyklucza, że w przyszłości powróci do zwalnianego właśnie gabinetu. - W tej chwili się nad tym nie zastanawiam. Oczywiście nie wykluczam startu w wyborach za 4 lata, ale faktycznie mam dużo czasu, by sobie wszystko przemyśleć. Teraz chcę się trochę od tego wszystkiego oderwać - powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym.