Mariusz Rumak stara się o licencję UEFA Pro i dlatego czasami musi opuścić zespół Lech Poznań, aby udać się na szkolenia. W zeszłym tygodniu uczestniczył w dodatkowej wyjazdowej sesji. Przez kilka dni przebywał w Szwajcarii i drużynę do meczu z Jagiellonią Białystok przygotowali głównie jego asystenci. - Nad wynikiem pracuje sztab ludzi, a nie jedna osoba - zaznacza Mariusz Rumak.
- Ja z zespołem odbyłem tylko jeden trening i zespół wygrał 6:1. Nie chodzi mi o to, żebym znów wyjeżdżał, ale o to jak wielką rolę pełni sztab szkoleniowy. Jest to grupa ludzi, a nie tylko Rumak. Oni zostali, realizowali pewną pracę, którą wykonali fantastycznie. Zespół prezentował się bardzo dobrze pod względem przygotowania fizycznego i organizacji gry. Warto docenić pracę tych ludzi, którzy nie zawsze stoją przed kamerami, bo są to fachowcy dużej klasy - chwali swoich asystentów Mariusz Rumak.
Pod jego nieobecność zajęcia prowadził Jerzy Cyrak. Czy nie ciągnie go, aby zostać pierwszym trenerem? - Satysfakcjonująca jest praca na stanowisku drugiego trenera w Lechu, co nie oznacza, że nie chciałbym kiedyś być pierwszym trenerem. Na pewno nie jest to ten moment. Muszę robić wszystko, aby jak najlepiej pełnić obecne stanowisko i być głosem doradczym w szatni oraz realizatorem procesu treningowego - opowiada Cyrak.