Na drugim miejscu tabeli T-Mobile Ekstraklasy fazę zasadniczą zakończył Lech Poznań. Trzy zwycięstwa drużyny Mariusza Rumaka z rzędu dały spokojną przewagę nad resztą stawki i szansę dogonienia Legii Warszawa w grupie mistrzowskiej.
Pierwsza faza rundy wiosennej jednak na to nie wskazywała. Kolejorz zanotował dwie wpadki, najpierw wysoko ulegając Pogoń Szczecin (1:5), a dwie kolejki później raptem zremisował z Widzew Łódź (2:2). - Byliśmy spokojni, że to tylko wypadki przy pracy. Runda dobiegła końca i kończymy ją z bardzo dobrym bilansem. Wygraliśmy sześć na dziewięć meczów - zauważa Krzysztof Kotorowski, bramkarz poznańskiej drużyny.
I tak bardzo dobre nastroje w szatni Lecha poprawiło ostatnie zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze. - To dla nas bardzo cenne punkty. To, czego nam brakowało, to na pewno zwycięstwa na wyjeździe. Tej wiosny jeszcze na wyjeździe nie wygraliśmy, bo przegraliśmy w Szczecinie i Warszawie, a potem zremisowaliśmy w Łodzi. Bardzo były nam te punkty potrzebne, zwłaszcza po takim meczu - przekonuje 37-latek.
Weteranowi drużyny ze stolicy Wielkopolski przed rywalizacją w grupie mistrzowskiej reforma ligi nie przypadła do gustu. - Nie podoba mi się to. Jeśli faktycznie coś chciano zmienić, to powinno się postawić na większą liczbę spotkań przez zwiększenie ligi. Taka jest moja opinia, ale i tak z tym co mówią zawodnicy nikt się nie liczy - bezradnie rozkłada ręce Kotorowski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Przed walką o mistrzowską koronę piłkarze Kolejorza są naładowani. - Podział punktów jest niesprawiedliwy, ale każdemu odebrano połowę, a meczów jest tylko siedem. My dziś mamy pięć punktów straty do Legii i mecz w Warszawie na koniec rundy. Będziemy robić wszystko, żeby te punkty zdobywać i nadrabiać straty, a jeśli wynik meczu przy Łazienkowskiej zadecyduje o mistrzostwie, to będzie piękny scenariusz - puentuje gracz drużyny z Bułgarskiej.