Ogromny pech Grzegorza Rasiaka. "Zagrałem z jedną kontuzją, przypląta mi się druga"

Ogromnego pecha miał w sobotę Grzegorz Rasiak. Po zaledwie siedmiu minutach gry w spotkaniu ze Stelmetem UKP Zielona Góra doświadczony napastnik musiał opuścić boisko z powodu urazu.

Były reprezentant Polski zasiadł tym razem na ławce rezerwowych, gdyż w środku tygodnia nie trenował na pełnych obrotach ze względu na naciągnięcie mięśnia. Trener Piotr Kowal desygnował go do gry w 57. minucie, ale już kilka chwil później musiał dokonać kolejnej zmiany.

- Duży niefart. Zagrałem z kontuzją, nie odbywając wcześniej żadnych zajęć poza siłownią. Chciałem pomóc drużynie, a wszystko skończyło się drugim urazem. Teraz mam problemy ze stawem skokowym - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Grzegorz Rasiak.

W najbliższym czasie doświadczonego napastnika nie zobaczymy na boisku. - Czekają mnie minimum dwa lub trzy tygodnie przerwy. Nie można przesądzać, że będę wyłączony z gry do końca sezonu, ale nawet jeśli wrócę, to na samą końcówkę, więc nie jestem zadowolony. Dopadł mnie pech, zwłaszcza że kontuzja, którą odniosłem w Zielonej Górze, nie ma żadnego związku z wcześniejszym naciągnięciem mięśnia - zaznaczył.

Okoliczności, w jakich doszło do tego urazu też były nietypowe. - Skoczyłem do piłki i zaliczyłem kontakt z przeciwnikiem. Jedna noga została w powietrzu, spadłem na tę drugą i wtedy ją skręciłem - dodał Rasiak.

Pod nieobecność 35-latka w ataku Warty mogą zagrać Paweł Piceluk lub Karol Gregorek.

Komentarze (0)