- Nie zadowala mnie w pełni remis 0:0, który wywieźliśmy ze Świnoujścia. Zagraliśmy dobrze, przede wszystkim w obronie, ale potrafiliśmy też wyprowadzić groźne kontrataki. Zaszwankowała skuteczność, nie pierwszy raz... szkoda, że nic nie wpadło, bo była szansa na zgarnięcie pełnej puli - ocenił na gorąco Michał Trzeciakiewicz.
Pomocnik Stomilu Olsztyn nie podpisał się pod opinią, że z świnoujskiego boiska wiało nudą i najciekawsze, co wydarzyło się po przerwie, to serpentyniada w 70. minucie. - Na pewno za nami mecz walki, w którym dwie drużyny chciały wygrać i ta sztuka nie udała się nikomu. Tabela mówi wszystko o sytuacji Stomilu oraz Floty.
[ad=rectangle]
- Na pewno wynik cieszy najbardziej inne drużyny z dołu tabeli, ale trzeba też dostrzec pozytyw - zdobyliśmy punkt na wyjeździe, a może on nabrać dodatkowej wartości, jeżeli za tydzień odniesiemy zwycięstwo na swoim terenie i przesuniemy się nad strefę spadkową - przypomniał Trzeciakiewicz.
Stomil Olsztyn zawdzięcza Trzeciakiewiczowi czyste konto w meczu z Flotą Świnoujście. Rosły piłkarz wykopał z linii bramkowej piłkę po strzale Sebastiana Zalepy. - Po pierwsze sędzia popełnił błąd, bo nie powinno być rzutu rożnego. Z takiej głupiej sytuacji mogło zrobić się 1:0 dla Floty, ale na szczęście znalazłem się akurat w odpowiednim miejscu oraz czasie i remis został uratowany - cieszył się pomocnik.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Ostatni gwizdek nie oznaczał końca emocji. Na środku boiska Ensar Arifović wywołał małą, niepotrzebną przepychankę. - Sytuacja stykowa, Arek Czarnecki dostał z łokcia w twarz, no i wiadomo - kilka osób dało się ponieść emocjom i zrobiło się gorąco. Trochę się zagotowaliśmy, ale na szczęście bez większych konsekwencji.