"Brozio" długo czekał na swojego pierwszego gola w 2014 roku, a teraz w trzech ostatnich meczach strzelił w sumie 5 goli. Dzięki temu ma na koncie już 102 trafienia w polskiej ekstraklasie i zrównał się z zajmującym 27. pozycję w klasyfikacji najlepszych strzelców polskiej ligi Joachimem Marxem. Wisła ma napastnika "na 102!".
- Faktycznie "na 102", ale nie wygraliśmy z Ruchem, a przyjechaliśmy do Chorzowa, żeby zwyciężyć. Tak się układało to spotkanie, że mogliśmy wygrać. Tymczasem podarowaliśmy Ruchowi dwa prezenty, a swoich szans nie wykorzystaliśmy. W sumie jednak cieszymy się z tego, że nie przegraliśmy - komentuje Brożek.
[ad=rectangle]
Wynik niedzielnego meczu został ustalony jeszcze przed przerwą. Wówczas "Brozio" wykorzystał prostopadłe podanie Semira Stilicia i rzut karny podyktowany za faul na nim samym, a Ruch odpowiedział golem Filipa Starzyńskigo z "11" po faulu na Kamilu Włodyce i "główką" Grzegorza Kuświka po centrze Marka Szyndrowskiego.
- Pierwsza połowa była bardzo ciekawa - padły cztery bramki, była dobra gra z obu stron. Natomiast po przerwie... obie strony już chyba umarły. Czy był karny na mnie? Kontakt był. Ja nie jestem typem zawodnika, który przewraca się po byle jakim kontakcie. Buchalik nie dotknął piłki, tylko moją nogę. Byłem pierwszy do strzelania karnego. Nigdy nie strzelałem "11", gdy byłem faulowany, ale cieszę się, że wziąłem na siebie tę odpowiedzialność - mówi Brożek.
Wisła wciąż jest w grze o awans do europejskich pucharów. Krakowianie nadal mają trzy punkty straty do chorzowian, ale dwa z trzech ostatnich meczów sezonu grają u siebie, a Ruch dwa spotkania gra na wyjeździe. Ponadto Niebiescy zmierzą się z Legią Warszawa, Lechem Poznań i Pogonią Szczecin, podczas gdy Biała Gwiazda spotka się z Górnikiem Zabrze, Lechią Gdańsk i Zawiszą Bydgoszcz.
- Stać nas na to, żeby odrobić tę stratę. Oczywiście musimy poprawić pewne elementy gry, bo za łatwo tracimy piłkę. Tak było na Legii, która strzeliła nam większość bramek po przechwycie i z kontry. Nie pomaga to, że ciągle musimy grać w obronie innym składem, ale stać nas na odrobienie tych strat - kończy najlepszy strzelec Wisły.