Reprezentacja Polski nie zaczęła dobrze piątkowego meczu, gdyż to Litwini nieoczekiwanie objęli prowadzenie. - Dobrze, że udało się zwyciężyć. Mieliśmy sporo sytuacji i to my prowadziliśmy grę. Litwini praktycznie ograniczyli się do bronienia i wybijania piłek. Nie spodziewaliśmy się tego, że stracimy gola po takim zagraniu. Strzelili go bardzo łatwo, ale my po przerwie zdobyliśmy dwie bramki i zasłużyliśmy na zwycięstwo - uważa Mateusz Klich.
[ad=rectangle]
Reprezentanci Litwy ograniczyli się przede wszystkim do obrony i nie stwarzali sobie wielu sytuacji. - Takie mecze są bardzo ciężkie. Litwini się cofnęli, a my w pressingu nie błyszczymy. To nie jest nasza najlepsza strona. Ciężko było konstruować akcje, chociaż i tak było ich z naszej strony dużo. Cieszę się, że strzeliliśmy dwie bramki i wygraliśmy - podsumował pomocnik reprezentacji Polski i PEC Zwolle. - Wszystkim się ciężko gra jak rywal się ustawi w defensywie, nawet takim drużynom jak Bayern Monachium, czy FC Barcelona. Nie ma miejsca na nic i trzeba dużo wrzucać, by czekać na swoją szansę. W pierwszej połowie tego nie wykorzystywaliśmy. To nie był najlepszy mecz w mojej karierze, ale jak na to gdzie jesteśmy teraz, nie ma co narzekać - dodał.
{"id":"","title":""}
Przez długi czas Polacy bili głową w mur. Z pewnością jednak nie można im odmówić zaangażowania w grę. Liczyli przede wszystkim na wygraną. - Wiadomo, że nam nie idzie. Nie wygrywamy meczów, nie strzelamy bramek. Każdy chciał coś udowodnić i doprowadzić do zwycięstwa. Jesteśmy w trakcie urlopów i to może mieć wpływ na naszą formę fizyczną. Chcieliśmy jednak wygrać i nikt nie powinien mówić, że przyjechaliśmy na wakacje. Celem było zwycięstwo na wszelką cenę i tego dokonaliśmy - ocenił Mateusz Klich.
Już we wrześniu podopieczni Adama Nawałki rozpoczynają walkę o awans do mistrzostw Europy w 2016 roku. Co przede wszystkim reprezentacja Polski musi poprawić przed meczami eliminacyjnymi? - Na pewno skuteczność. Teraz w meczu z Litwą mieliśmy więcej sytuacji, niż na dwie bramki. Powinniśmy zdobyć jeden, dwa gole więcej, ale trzeba się cieszyć z tego co jest - stwierdził Klich w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.