Rewelacja II ligi pokona 20 tysięcy kilometrów i... nie narzeka

Błękitni Stargard przejechaliby mniej kilometrów, gdyby zamiast w II lidze, grali na tym samym szczeblu w Niemczech. - Nie narzekamy, to przygoda - mówią i zdradzają sposoby na długie podróże.

W tym artykule dowiesz się o:

PZPN zdecydował się na reformę II ligi i od nadchodzącego sezonu będą to rozgrywki centralne, a nie jak dotychczas dwie grupy: zachodnia i wschodnia. Jednym zmiana się podoba, wielu innym nie - największa grupa oponentów powinna teoretycznie znaleźć się na Pomorzu Zachodnim.

Rzut oka na mapkę II ligi pozwala przekonać się, że kluby z tego regionu nie będą mieć łatwego życia. Błękitni Stargard Szczeciński i Kotwica Kołobrzeg będą regularnie przemieszczać się na południe kraju. Zachodniopomorskie otacza bowiem futbolowa pustynia: II-ligowca nie ma żadne z ościennych województw. A przykładowo w województwie śląskim jest pięć klubów z takim statusem.
[ad=rectangle]
- Na Śląsku co drugi piłkarz gra w II lidze. Jeśli tam jest tyle drużyn, to krążą ci zawodnicy i przewijają się to tu, to tam. U nas była do tego sezonu tylko jedna, a od przyszłego dochodzi Kotwica Kołobrzeg, z czego bardzo się cieszymy - odnosi się trener Błękitnych Krzysztof Kapuściński. - Chciałbym, by w naszym regionie było więcej II-ligowców, choć wiadomo, że wiąże się to z kosztami. Pomorze Zachodnie nie jest słabe piłkarsko. Jest tu mnóstwo utalentowanych ludzi, którym wystarczy dać szansę - dodaje.

Podopieczni Krzysztofa Kapuścińskiego byli rewelacją poprzedniego sezonu. Jako beniaminek grali kapitalnie, efektownie i dość spokojnie wywalczyli sobie miejsce w zreformowanych rozgrywkach. - Pozostaję optymistą przed trudnym, następnym sezonem. Praktycznie znów jesteśmy beniaminkiem, bo zostało tylko kilka ekip, z którymi rywalizowaliśmy w poprzednim roku. Czekam z niecierpliwością na spotkanie z takimi klubami jak Stal Mielec czy Stal Stalowa Wola. Drużyna nie jest syta, a chce nadal wygrywać. Chłopcy nie przychodzą do Stargardu za karę, lecz po sukcesy - zapewnia Kapuściński.

Błękitni Stargard nie narzekają na perspektywę spędzenia kilkudziesięciu dni roku w autokarze. - Najprościej byłoby ponarzekać, ale nie idziemy po linii najmniejszego oporu - odnosi się szkoleniowiec, któremu wtóruje Wojciech Fadecki. - Nie ma co marudzić. Dla każdego z nas to szansa i przygoda - zobaczyć całą Polskę w rok, oderwać się. Jak spędzamy czas w autokarze? Odpoczynek, relaks, jakaś książka czy film, najlepiej komediowy, żeby pośmiać się - zdradza pomocnik.

Drużyna ze Stargardu przemierzy ponad 20 tys. kilometrów, nie wliczając ewentualnych pucharowych przygód. Najbliżej będą mieć oczywiście do Kołobrzegu, następnie do Pruszkowa. Najdalej, bo ok. 750 km w jedną stronę do Mielca oraz Stalowej Woli. Co interesujące - gdyby dokooptować klub z zachodu Polski na ten sam szczebel w Niemczech, czyli 3. Bundesligi przejechaliby mniej, nawet biorąc pod uwagę, że rywalizuje tam 20 drużyn.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

- Mam w drużynie wielu studentów, więc dla nich to może i dobrze, jeżeli efektywnie wykorzystają czas na czytanie książek. Autokar jest do tego idealnym miejscem. U nas 4-5 zawodników pracuje zawodowo, ale nie powinien to być problem, zwłaszcza, że rywalizacja w kadrze zwiększyła się. W poprzednim sezonie jeździliśmy po 500-600 kilometrów, więc jeżeli dojdzie jeszcze 140 km, to nie będzie miało większego znaczenia. W Błękitnych wszystko jest poukładane i czekamy już na sierpień - zakończył optymistycznie Kapuściński.

Komentarze (0)