Co na to sam zainteresowany? - Na razie nie mam takiej propozycji od pana Cacka. Jeżeli taka oferta się pojawi, to na pewno się nad nią zastanowię. Na razie pan Cacek ma inne sprawy na głowie, przede wszystkim musi zbudować drużynę. I musi się zastanowić, czy w nią inwestować, bo zapewniam, że to bolesne wyciągać własne pieniądze z kredensu, wkładać w klub i wiedzieć, że już ich się nie odzyska. Ale uważam, że pan Cacek jest na dobrej drodze, by odbudować zespół. Na pewno musi przewietrzyć szatnię, pozbyć się nieudaczników, którzy doprowadzili do tego, że Widzewa nie ma w ekstraklasie, że Łodzi w niej nie ma - powiedział Grajewski w rozmowie z serwisem lodz.sport.pl.
[ad=rectangle]
Na testach w Widzewie pojawili się ostatnio Holender Abdul Nury oraz trzech Brazylijczyków Pedro Henrique Dos Santos Silva, Jonathan Da Silva Borgis i Jefferson Freitag De Souza. Za sprowadzeniem tych zawodników stoi Andrzej Grajewski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
- Tak, bo przecież szlag mnie trafiał, jak oglądałem sparing z Jagiellonią i widziałem te mankamenty w grze. Nie wiem, czy ten trener tego nie widział? Jak mogę, to pomagam. Nie dlatego, że potem chcę od Cacka wziąć 1500 zł prowizji za transfer, tylko dlatego, by naprawdę pomóc Widzewowi. Do dziś mnie boli, że przed laty spadliśmy z ekstraklasy. I boli mnie, że Łódź, która była kolebką piłki nożnej w Polsce, nie ma drużyny w najwyższej lidze. Kiedyś to było niedopuszczalne - stwierdził menadżer.
Cała rozmowa na lodz.sport.pl.