Po dwóch kolejkach nowego sezonu Biała Gwiazda ma na koncie dwa punkty za sprawą remisów z Górnikiem Łęczna (1:1) i Piastem Gliwice (1:1). W obu spotkaniach musiała gonić wynik. Krakowianie bardziej żałują straty punktów w poniedziałkowym meczu z Piastem, który przy Reymonta 22 skupiony był jedynie na defensywie. Choć w ostatnim kwadransie Wiśle udało się ją rozłupać, to dobrze w bramce gości spisywał się Alberto Cifuentes.
- Jesteśmy rozczarowani wynikiem, ale nie tym jak udało się zdominować przeciwnika. Cudów być może po nas nie można się spodziewać, ale nie brakowało nam chęci do odrobienia strat, a także chęci zdobycia kolejnej bramki. Może takich czystych sytuacji nie było zbyt wiele, ale posiadanie piłki było i stwarzane okazje były. Straciliśmy nieszczęśliwie bramkę, a jak policzymy strzały Piasta, to nie wiem, czy oddał celny strzał. Co tutaj dużo mówić - to nieszczęśliwy dla nas wynik i rozczarowanie - mówi "Głowa".
[ad=rectangle]
Wisła prowadziła grę w meczu z Piastem od pierwszego gwizdka, ale tylko o jej występie w II połowie można powiedzieć, że był co najmniej przyzwoity. Przed przerwą podopieczni Franciszka Smudy grali wolno, ospale.
- Mecz trwa 90 minut. Chcieliśmy spokojnie wejść w spotkanie, ale kontrolować je i spróbować zdominować przeciwnika. To nam się na pewno udało, choć zgodzę się z tym, że graliśmy na początku zbyt wolno i tych sytuacji było mało, ale też mieliśmy plan na ten mecz. Na drugą połowę wyszliśmy wyżej, wyszliśmy pressingiem, nie czekaliśmy na przeciwnika i to miało odzwierciedlenie w naszym posiadaniu piłki, w naszych przechwytach i odbiorach. Naraziliśmy się na kontry, ale z drugiej strony Piast nie stworzył zbyt wielu sytuacji, a nam niestety nie udało się wykończyć swoich akcji - komentuje Głowacki.
13-krotni mistrzowie Polski musieli sobie radzić z Piastem bez kontuzjowanego Pawła Brożka. - Co tu dużo mówić? Paweł jest ważną postacią naszej drużyny. W tamtym sezonie zdobył kilkanaście bramek, co dało nam wysoką pozycję w tabeli. Kiedy przestał strzelać bramki, to też odbiło się na naszej pozycji. Wszyscy wiemy jak jest - mówi Głowacki.
Czy po meczach w Łęcznej i z Piastem wiślacy z optymizmem mogą patrzeć na następne ligowe kolejki? - Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji. Nie jesteśmy potentatem. Każdy mecz musimy mocno wybiegać i pracować tak jak w tym spotkaniu i być może w końcu uśmiechnie się do nas szczęście. Teraz czeka nas mecz w Poznaniu i myślę, że tam nasza rola będzie przypominać rolę Piasta z pojedynku z nami, ale zza podwójnej gardy też można wyprowadzać kontry, zdobywać bramki i można wygrać - puentuje kapitan Białej Gwiazdy.