Robert Podoliński: Na szczęście Budziński nie jest jak Yeti

Nie byłoby kapitalnej akcji Cracovii w meczu z Legią, o której mówi cała Polska, gdyby nie dwa zagrania Marcina Budzińskiego. "Budzik" kolejny raz błysnął, ale co zrobić, by robił to regularnie?

W 4. minucie spotkania Pasy zbudowały atak 12 podaniami, którymi zdobyły całe boisko, a w decydującym momencie Marcin Budziński popisał się świetnym prostopadłym podaniem do Dawida Nowaka, który pokonał Dusana Kuciaka. Chwilę wcześniej natomiast "Budzik" wykonał inne kluczowe podanie, przyspieszając akcję Cracovii przez uruchomienie na skrzydle Łukasza Zejdlera. Później w 38. minucie mógł mieć na koncie drugą asystę, ale "okradł" go z niej Dariusz Zjawiński, który nie wykorzystał jego prostopadłego podania.
[ad=rectangle]

Budziński potrafi błysnąć dwa, trzy razy na rundę, ale nie potrafi regularnie grać na miarę swojego talentu. - Na szczęście nie jest jak Yeti, że wszyscy o nim mówią, a nikt go nie widział... - uśmiecha się trener Cracovii Robert Podoliński i dodaje: - Widzieliśmy na przykładzie meczu z Legią, co potrafi zrobić "Budzik". Ma ogromny potencjał i problemem tu jest stabilizacja formy. Jeśli to się pojawi, to może dać nam bardzo dużo. Jak z nim nad tym pracujemy? Trening. Nie ma lepszej możliwości, żeby piłkarz lepiej nabrał pewność siebie niż przez trening.

Podoliński widzi w Budzińskim lidera swojego zespołu: - Jest dla nas ważną postacią. Ma kreować naszą grę i jestem bardzo zadowolony z tego, co pokazał z Legią. Gdyby choć w połowie zagrał tak z Górnikiem, to byłbym spokojny o wynik.

Pomocnik Pasów ma zdolności przywódcze podparte wysokimi umiejętnościami, ale jest też bardzo krytyczny wobec siebie. - Mamy tu kilku takich piłkarzy, którzy mają tendencję do autodestrukcji, bo nie tylko "Budzik", ale też Seba Steblecki, Łukasz Zejdler czy Paweł Jaroszyński. Mamy taką "grupę specjalnej troski", ale pracujemy nad tym nimi, żeby nabierali większą pewność siebie - tłumaczy Podoliński.

Komentarze (0)