Flota Świnoujście sięga po trendy z mundialu

Ustawienie z trzema obrońcami robiło furorę na turnieju w Brazylii. Podopieczni Tomasza Kafarskiego zaproponowali na początek sezonu wariację tej taktyki. Jak im poszło?

Taktyka 1-3-5-2 oraz jej odmiany były odkryciem mistrzostw  świata w Brazylii. Korzystało z niej pięć drużyn z półfinalistą reprezentacją Holandii na czele i na początku turnieju pozostawały niepokonane. Praktycznie dopiero w fazie pucharowej selekcjonerzy innych ekip zaczęli rozgryzać ten pomysł na grę.

Wcześniej w tym systemie funkcjonował Juventus Turyn. Zyskał on przydomek "ustawienie włoskie". W Polsce grał tak przez ostatnie lata Dolcan Ząbki pod wodzą Roberta Podolińskiego, który obecnie opiekuje się Cracovią.
[ad=rectangle]
Flota Świnoujście miała w meczu z KGHM Zagłębiem Lubin (0:2) momenty, w których zostawała trójką w tyłach. Do ataku podłączali się wówczas Arkadiusz Reca i Sebastian Kamiński, którzy po stracie piłki wracali głęboko, a Flota ustawiała się pięcioma obrońcami. Wszystko funkcjonowało dobrze, gdy spadkowicz był zmuszony do budowania ataku pozycyjnego, jednak posypało się w 27. minucie, gdy po stracie w środku pola Kamiński nie zdążył wrócić, a Sebastian Zalepa zaasekurować. Adrian Błąd wbiegł między dwóch rywali i wykorzystał sytuację sam na sam z Darko Brljakiem.

Trener Floty Świnoujście Tomasz Kafarski zamieszał w taktyce
Trener Floty Świnoujście Tomasz Kafarski zamieszał w taktyce

- Nie ma co czarować - wciąż jest coś do poprawienia w naszym ustawieniu - przyznał Sebastian Kamiński. - Szlifujemy je krócej niż miesiąc i trudno, żebyśmy nauczyli się przez ten czas wszystkiego na sto procent. W Lubinie wyszło, że jest co dopracować i już w starciu z Chrobrym powinna być widoczna poprawa - dodał.

Pojedynek ze spadkowiczem był poważnym poligonem doświadczalnym dla świnoujścian. - Powiedzmy sobie szczerze, z każdym innym przeciwnikiem nasze ustawienie oraz gra będą wyglądać lepiej niż na tle Zagłębia. Trener Kafarski ma swoją wizję i musimy patrzeć na nią optymistycznie. Graliśmy w tym systemie kilka sparingów i wyglądało to naprawdę obiecująco. W piątek rywal nie pozwolił nam natomiast rozwinąć skrzydeł i było to widać na boisku - skomentował Rafał Grzelak.

Flota miała w Lubinie kwadrans, w którym przejęła kontrolę nad wydarzeniami. - Początek drugiej połowy był niezły i coś z tego mogło być pozytywnego, ale w 63. minucie nasz bramkarz dostał czerwoną kartkę i nadzieję prysły jak bańka mydlana. Trudno grać z Zagłębiem przy wyniku 0:2 w osłabieniu, gdy już w jedenastu na jedenastu oddawaliśmy inicjatywę i rywal przewyższał nas jeśli chodzi o rozgrywanie - rozkładał ręce Grzelak.

Źródło artykułu: