- Byliśmy bardzo dobrze ustawieni pod względem taktycznym. Nie zdziwił nas specjalnie rozwój wypadków, bo w piłce można się spodziewać wszystkiego. Zresztą na samym początku Lech też miał dwie świetne szanse, tyle że nie padły po nich gole - przyznał Łukasz Burliga.
- My możemy ubolewać, że w pierwszej połowie wykorzystaliśmy tylko dwie sytuacje. Przed przerwą mogliśmy jeszcze bardziej wyśrubować wynik, bo okazji ku temu było bardzo dużo. Najważniejsze jest jednak to co zrobiliśmy w momencie gdy Lech wyrównał. Nie daliśmy za wygraną i to my zaliczyliśmy decydujące trafienie - dodał.
[ad=rectangle]
Gol Donalda Guerriera sprawił, że ostatecznie zespół Franciszka Smudy nie wyjeżdżał z Poznania z uczuciem niedosytu. - Zgadza się. Futbol ma jednak to do siebie, że nawet jeśli nie strzelasz bramek, gdy są ku temu możliwości, to absolutnie nie możesz się załamywać. Gol kontaktowy podbudował gospodarzy, a nam w tym fragmencie grało się bardzo ciężko. Dobrze jednak, że wytrzymaliśmy ciśnienie, bo remis lub porażkę ciężko byłoby przełknąć - stwierdził Burliga.
Taka wygrana to dla krakowian pozytywny impuls przed następnymi meczami. - Myślę, że teraz ruszymy. W 4. kolejce podejmujemy Ruch Chorzów, więc jest bardzo duża szansa na kolejne zwycięstwo. Jeśli tego dokonamy, nasz dorobek punktowy będzie już wyglądał bardzo przyzwoicie - zakończył.