Ryszard Tarasiewicz: Po każdym golu spuszczaliśmy głowy i czekaliśmy na wyrok

Przed meczem z Górnikiem zastanawiano się, czy to jest ten moment, kiedy szkoleniowiec Korony w końcu będzie mógł unieść ręce w geście zwycięstwa. Wiadomo już, że przyjdzie mu jeszcze poczekać.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Wydawało się, że znów był pomysł i że tym razem uda się sięgnąć po komplet punktów. Znów jednak okazało się, że Koronie czegoś zabrakło. - Chcieliśmy grać tak jak w pierwszej połowie. Uważam, że gdybyśmy strzelili bramkę przed Górnikiem i dowieźli ją do przerwy, na pewno by nam się lepiej grało - mówił Ryszard Tarasiewicz.
Jego podopieczni coraz bardziej odczuwają presję wyniku, a wszystko przez zaledwie jeden punkt zdobyty w pięciu spotkaniach. - Oczywiście, że nie jest łatwo zawodnikom grać jeżeli chodzi o kontekst spotkania kiedy brakuje punktów, tym bardziej, że gramy u siebie - tłumaczył. Do przerwy gospodarze przegrywali 0:1, co sprawiło, że po zmianie stron musieli ruszyć do ataku. - W drugiej połowie próbowaliśmy wprowadzić zawodników ofensywnych, ale przegraliśmy przede wszystkim jakością gry w środku pola. - Na pewno nie można zarzucić zawodnikom, że nie chcieli, bo włożyli dużo wysiłku. Nie można powiedzieć, że stanęliśmy i nie próbowaliśmy atakować na tyle ile mogliśmy - kontynuował "Taraś". Z każdym kolejnym golem dla rywala było jednak widać, że koroniarze tracą wiarę w odwrócenie wyniku. - Po straconych bramkach spuszczaliśmy głowy i czekaliśmy na wyrok.

Aż jedenaście goli stracili w dotychczasowych spotkaniach złocisto-krwiści, wynik ten nie bierze się znikąd. - Za najmniejszy błąd jak do tej pory płacimy cash. Myślę, że na pewno to się skończy - powiedział Tarasiewicz. Na czym szkoleniowiec buduje optymistyczną wizję? - Widzę tych zawodników na co dzień w treningu i oni bardzo dobrze pracują i jeżeli byłoby coś nie tak to na pewno bym to zasygnalizował. Musimy poprawić naszą jakość ofensywną, żeby odciąć naszą defensywę od częstszych ataków przeciwnika, to nasz największy mankament. Prawdą jest to, ze detale decydują, a tym razem takim detalem było to, że jako pierwsi nie strzeliliśmy bramek - zakończył.

Korona bije rekordy... te niechlubne

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×