Stal Stalowa Wola jest typem zespołu, który jeśli wygrywa, to zazwyczaj 1:0. Stalowcy nie zdobywają zbyt wielu goli w sezonie. Brak jest także klasowych napastników. Jedynym takim piłkarzem w obecnym składzie Stali jest Abel Salami, który na koncie ma pięć trafień. Wbrew pozorom, to nie jest słaby wynik. Porównując jednak wyczyn Salamiego do skuteczności Ilijana Micanskiego, który ma już 17. goli, to można rzec, że mało. Wartość snajpera Stali dostrzegają trenerzy rywali. - Ze Stali wziąłbym do siebie na pewno Abela Salami - powiedział szkoleniowiec Warty Poznań, Bogusław Baniak.
Przed sezonem do Stalowej Woli przybył król strzelców czwartej ligi podkarpackiej, Tomasz Walat. W klubie liczono, że piłkarze ten w Stali również zaprezentuje dobrą formę strzelecką. Patrząc jednak na dorobek tego piłkarza w rundzie wiosennej nasuwa się jedno stwierdzenie, co do transferu - niewypał. Zawiódł również sprowadzony ze Skalnika Gracze Piotr Adamczyk.
Przyczyny można upatrywać w wielu aspektach. Widzi je także i trener Stalówki. - Od jakiegoś czasu mamy problemy z płynnością gry, ze stwarzaniem sobie sytuacji bramkowych. W meczu z Wartą to było widać. Chcieliśmy wygrać ten pojedynek i otworzyliśmy się. Popełnialiśmy jednak bardzo dużo prostych błędów w ataku i narażaliśmy się na groźne kontry rywali. Te akcje mogły się dla nas skończyć fatalnie. Na szczęście dobrze spisał się nasz bramkarz. Nie potrafimy sobie stworzyć sytuacji do zdobycia gola. Liczyłem na stałe fragmenty gry, ale nie rozegraliśmy ich dobrze - stwierdził szkoleniowiec Stali, Władysław Łach.
W Stalowej Woli konieczne są zmiany w przedniej formacji. Salamiemu potrzeba konkurenta, rywala, partnera. Jeśli takowy się nie znajdzie w przyszłym sezonie na Podkarpaciu nie będzie drużyny ani w ekstraklasie, ani w pierwszej lidze.