Jacek Zieliński (trener Polonii Warszawa): Gratulację dla Lecha, który odniósł zasłużone zwycięstwo i przy sytuacjach, które sobie stworzył, nawet mało okazałe. Nie dostosowaliśmy się do poziomu Lecha. Wydawało się, że postawimy większy opór, ale nie mieliśmy czym postraszyć Lecha. Pierwsze minuty chciałbym jak najszybciej wymazać z pamięci, ale na pewno będziemy długo do nich wracać. Te dwie bramki konia by przewróciły, nie mówiąc o takim zespole jak Polonia Warszawa. Trudno było nam się podnieść, chociaż trochę uporządkowaliśmy grę, co wyglądało jednak fajnie tylko w środku pola. Zabrakło atutów w ofensywie. Nie mogę mieć pretensji do Przyrowskiego, bo bym się ośmieszył. Zawodnicy dali mu się wykazać. Za to co wyciągnął należy mu się szacunek. Lech pokazał nam nasze miejsce w szeregu. Jedynym pozytywem tego meczu jest to, że nadal mamy nad nim jeden punkt przewagi.
Franciszek Smuda (trener Lecha Poznań): Pierwsza połowa była w dobrym wydaniu. Obie drużyny starały się zdobyć bramki. Nam udało się je strzelić w szybkim tempie, co być może ustawiło spotkanie, bo więcej goli nie padło. Nie wykorzystaliśmy sytuacji, które mieliśmy. Piłki były zagrywane albo o ułamek sekundy za wcześnie, albo za późno. Druga połowa była słabsza od pierwszej. Liczy się jednak końcowy wynik, a nam chodziło o zwycięstwo i zbliżenie się do czołówki, co nam się udało.
Krzysztof Gajtkowski (napastnik Polonii Warszawa): Nie taką grę sobie zakładaliśmy. Lech w pierwszych minutach strzelił nam dwie bramki i to ustawiło mecz. Lech atakował nas bardzo wysoko i zupełnie sobie z tym nie radziliśmy, co było przyczyną porażki.
Sławomir Peszko (pomocnik Lecha Poznań): Początek był wyśmienity. Mecz ułożył nam się super. Hernan Rengifo zdobył dwie bramki i później siłą rzeczy daliśmy się trochę zepchnąć do defensywy, bo Polonia nie miała nic do stracenia i musiała gonić wynik. My próbowaliśmy kontratakować, co wychodziło nam z różnym powodzeniem. Cieszą trzy punkty, bo zbliżyliśmy się do czołówki i dalej jesteśmy w grze. Przed meczem trener dał mi do zrozumienia, że łapałem niepotrzebne żółte kartki i tylko osłabiałem drużynę. Tym razem obyło się bez kartki, z czego się cieszę i żałuję, że nie zdobyłem bramki, bo cały czas na nią czekam. Oddałem parę strzałów, ale nie było z tego większego zagrożenia.