Dariusz Wdowczyk: Przeżyję porażkę w samotności
Pogoń Szczecin poniosła pierwszą w sezonie, bolesną porażkę z Wisłą Kraków 0:3. - Nic nam nie wychodziło od początku do końca - przyznał gorzko trener Portowców.
Sebastian Szczytkowski
Pojedynek w Szczecinie rozegrano pod hasłem "pokonać niepokonanych", ponieważ do piątku Pogoń oraz Wisła Kraków nie zaznały ligowej przegranej. Krótko sformułowany cel zrealizowała Biała Gwiazda, która w dobrym stylu wygrała 3:0 po dwóch golach Pawła Brożka i jednym Semira Stilicia.
Dariusz Wdowczyk musiał znów uznać wyższość Franciszka Smudy
- Wstawienie do podstawowego składu Matrasa i Dąbrowskiego, czyli dwóch wysokich pomocników miało zneutralizować środek wiślaków. Niestety, ten pomysł nie sprawdził się. Ale to nie tylko wina tych dwóch zawodników, że przegraliśmy. Jako drużyna zagraliśmy po prostu słabo. Nawet nie wiem, kogo można wyróżnić. Może Radosława Janukiewicza i Huberta Matynię. Pierwszy wybronił kilka sytuacji, a drugi nie przepadł w tym meczu i nie rozczarował. W środku starał się Murawski, ale kompletnie nic się nam nie układało - zrezygnował z szukania pozytywów Wdowczyk.
Portowcy przegrali dopiero pierwsze spotkanie w sezonie, jednak w stylu, którego nie spodziewali się po nich kibice. - Nie jest ujmą przegrać z Wisłą Kraków, ale porażka u siebie nie jest czymś miłym, a po dobrym początku sezonu liczyliśmy na więcej. Trzeba tę przegraną przetrawić - jest bolesna. Wiem, że będą przeżywać ją w samotności i zastanawiać się - jakie popełniłem błędy, co powinniśmy zrobić lepiej i dlaczego ten mecz wyglądał tak jak wyglądał.