Jan Paweł II, Ojrzyński, Chmiel i Wadowice - mieszanka na wagę trzech punktów

Co łączy Jana Pawła II, Leszka Ojrzyńskiego, Damiana Chmiela i Wadowice? To kombinacja, która - przynajmniej według trenera Podbeskidzia Bielsko-Biała - dała Góralom wygraną z Cracovią pryz Kałuży 1.

W meczu 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało Cracovię na jej terenie 3:1. Zwycięstwo Góralom dały trafienie Macieja Korzyma i dwie bramki Damiana Chmiela. Po spotkaniu nieukrywający swojej wiary trener bielszczan Leszek Ojrzyński przyznał otwarcie, że wymodlił tę wygraną u Jana Pawła II, który był zdeklarowanym sympatykiem Pasów.

[ad=rectangle]

- Znów - jak przed wiosennym meczem w Krakowie - modliłem się do waszego patrona - "Bramkarza nr 1" - zwrócił się Ojrzyński do krakowskich dziennikarzy, dodając: - Tak mówił świętej pamięci Maciej Madeja, że bramkarzem wszech czasów i do wieczności jest Jan Paweł II. Prosiłem go dzisiaj, żeby dał nam więcej sprytu i skuteczności. Szczęście było przy nas.

Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że bohaterem Górali w Krakowie był Chmiel, który przyszedł na świat w Wadowicach, czyli rodzinnym mieście Jana Pawła II właśnie... - Nie czuję się bohaterem meczu, bo nim jest cała drużyna. Jesteśmy zespołem i gdyby nie kolektyw, to nie zdobyłbym żadnej bramki - mówi Chmiel i dodaje: - Te punkty nie przyszły, bo był moment, w którym Cracovia nas przycisnęła, ale wtedy wychodziliśmy z kontratakami i w ten sposób zdobyliśmy dwie bramki.

To pierwszy dublet 27-latka w karierze. Dzięki niemu Chmiel po sześciu rozegranych kolejkach jest z czterema golami jest współliderem klasyfikacji strzelców T-ME.

Tłumacząc dobrą formę swojego podopiecznego, trener Ojrzyński już do nadprzyrodzonych spraw się nie odwołuje: - To zasługa Damiana, który ciężko pracuje i bardzo ambitnie podchodzi do rywalizacji. Na skrzydłach mamy dużą rywalizację, a on o połowę głowy wyprzedza w tej chwili Malinowskiego i Patejuka. Damian wykorzystuje swoją szansę, ale wie, że za jego plecami są konkurenci, którzy palą się do gry.

Komentarze (0)