- Drużyna, która nie zasłużyła na grę w Lidze Mistrzów, bo nie wygrała na boisku, ostatecznie nie zagra w Lidze Mistrzów - mówi Mioduski. - Nie jestem tym zaskoczony. Życie pisze własne scenariusze i to jest historia o piłkarskiej sprawiedliwości. To ciężkie dla kibiców Celtiku, który dostał drugą szansę, ale myślę, że jest trochę prawdy w tym, że sprawiedliwości stało się zadość - dodaje współwłaściciel Legii.
[ad=rectangle]
The Bhoys dotarli do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów, w której nie sprostali NK Maribor (1:1, 0:1), choć w III rundzie kwalifikacji przegrali dwumecz z Legią Warszawa (1:4, 0:2), ponieważ wynik rewanżowego meczu Celtic - Legia UEFA zweryfikowała jako walkower na niekorzyść mistrzów Polski za kilkuminutowy występ nieuprawnionego do gry Bartosza Bereszyńskiego. Klub z Łazienkowskiej odwołał się od decyzji Komitetu Dyscyplinarnego UEFA do Komisji Odwoławczej UEFA, ale ta podtrzymała w mocy werdykt podjęty w I instancji.
Legii pozostało teraz dochodzenie swoich praw przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie, ale miejsca w Lidze Mistrzów 2014/2015 już nie odzyska. - Kara jest jasna, ale przepisy nie są. Mam nadzieję, że wywalczymy przed TAS zmianę przepisów, na czym skorzystają Legia, Celtic i inne kluby - mówi Mioduski.