Franciszek Smuda w formie! "Brożek śpi ze Stiliciem, a Makom kupię po szaliku"
Po sześciu kolejkach Wisła Kraków zajmuje 3. miejsce w T-ME i jest jedną z trzech niepokonanych drużyn ligi obok Górnika Zabrze i PGE GKS Bełchatów, z którym w piątek zmierzy się Biała Gwiazda.
Byłego selekcjonera reprezentacji Polski cieszy współpraca Pawła Brożka z Semirem Stiliciem. W dwóch ostatnich meczach z Lechią Gdańsk i Pogonią Szczecin ich dwójkowe akcje dały Wiśle trzy bramki. - Nie wiem czy Stilić z Brożkiem już śpią razem, bo tylko we dwójkę się szukają i sobie klepią piłką - uśmiecha się Smuda i dodaje: - Tego czasami jest aż za dużo, bo czasami lepiej oddać więcej strzałów, ale jeśli sprawia im to przyjemność, to nie wolno im przeszkadzać.
Smuda przyznał, że powody do radości daje mu też sam odmieniony "Brozio": - To nie jest nominalny napastnik - to jest napastnik, pomocnik i wszystko! Od razu widać postęp i to jaki jest niebezpieczny w polu karnym. A jak stał pod obrońcą i patrzył tylko na to, kto mu coś dogra, to nie był dla niego styl.
Mimo pozyskania Mariusza Stępińskiego Smuda nie zamierza grać dwójką nominalnych napastników. - Czy zagramy kiedyś na dwóch napastników? My gramy pięcioma napastnikami plus Uryga! Niektórzy mówią, że gramy trzema obrońcami, a my gramy dwoma - Dudką i Głowackim. Jak jestem przy piłce, to wygląda to tak, a po stracie wygląda tak. Teksty, które opowiadają, że Cracovia gra teraz na trzech obrońców... To teraz będą grać na sześciu, bo będą chcieli punkty złapać! W piłce prochu nie wymyślisz: albo umiesz grać, albo nie - obrazuje "Franz".
Tak sam zerojedynkowo Smuda podchodzi do zapowiadanego powrotu kibiców Wisły na stadion przy Reymonta 22: - Jak będziemy super grać, to będą kibice, a jak będziemy kaleczyli, to nie będzie nikogo.
Wszystko w nogach Mariusza Stępińskiego. "Każdy sam oceni, czy zmarnowałem rok"