Paweł Lisowski: Nie wierzę, że nie wygramy z Sandecją Nowy Sącz
Piłkarze Floty Świnoujście zdążyli już stracić w końcówkach meczów pięć punktów. Mogli być na podium tabeli, a tak mają nerwówkę i dość rozdawania prezentów rywalom.
Sebastian Szczytkowski
Flota Świnoujście zremisowała w środę 1:1 z Dolcanem Ząbki. Trafiła do bramki w 87. minucie i wydawało się, że tak długo wyczekiwanego prowadzenia nie sposób już stracić. Wydawało się, ponieważ w doliczonym czasie została skarcona przez pochodzącego z Pomorza Zachodniego Norberta Neumanna.
Flota Świnoujście walczy w I lidze mimo problemów finansowych klubu
Spotkanie w Ząbkach zapowiadało się na smakowite taktycznie starcie drużyn, grających w ustawieniu włoskim 3-5-2. Kibice mieli prawo być zdegustowani poziomem widowiska - okazało się bowiem, że żaden z trenerów nie znalazł sposobu na przechytrzenie rywala. - Dopóki wszyscy mieli dużo sił - nie było miejsca ani w środku pola, ani na bokach. Spotkały się dwie, praktycznie identyczne taktyki i wszystkie przestrzenie były zagęszczone. Jedne, co można było zrobić to szybko przegrać z jednej strony na drugą, ale niekoniecznie to wychodziło nam i Dolcanowi - przyznał Lisowski.Flota Świnoujście płaci cenę za fatalne końcówki spotkań i znajduje się w dolnych rejonach tabeli. W niedzielę zagra u siebie z Sandecją Nowy Sącz, jeżeli na przeszkodzie nie staną problemy organizacyjne. - Nie wierzę, że nie wygramy tego meczu - ucina krótko pomocnik.