Począwszy od sierpnia 2013 roku do września 2014 roku Mateusz Klich wziął udział aż w dziewięciu meczach reprezentacji Polski i w wielu radził sobie na miarę oczekiwań. Zaczął wyrastać na kluczowego pomocnika kadry, ale równocześnie po transferze z PEC Zwolle do VfL Wolfsburg przestał regularnie występować w klubie. Dość powiedzieć, że w tym sezonie nie rozegrał jeszcze ani minuty w oficjalnym meczu swojego zespołu.
W pojedynku z Gibraltarem Klich jeszcze wystąpił (grał przez 71 minut), ale na mecze z Niemcami oraz Szkocją Adam Nawałka nie wysłał mu powołania. - Cały rok czekałem na ten mecz i brak powołania to dla mnie trudna sytuacja - mówi przed sobotnią konfrontacją z mistrzami świata. - Selekcjoner wyjaśnił mi, że jeśli nie będę regularnie grał w VfL, nie mam realnych szans na występy w kadrze - wyjaśnia na łamach Wolfsburger Allgemeine Zeitung.
[ad=rectangle]
Czy jeśli sytuacja pomocnika nie ulegnie poprawi, poprosi o zmianę barw już w styczniu? - Czekam na swoją szanse, trener Dieter Hecking zalecił mi cierpliwość. Transfer? W moim położeniu rozmowy na ten temat nie są niczym dziwnym, ale do otwarcia okienka mamy jeszcze prawie trzy miesiące. Co do zasady chcę wypełnić kontrakt obowiązujący do czerwca - tłumaczy.
Odnotujmy, że w piątek Klich wziął udział w pojedynku kontrolnym drugiej drużyny Wilków z Unionem Berlin (1:1). Wraz z Polakiem wystąpiło trzech innych na co dzień rezerwowych piłkarzy pierwszego zespołu: Christian Traesch, Marcel Schaefer i Bas Dost.
Jak Klich ocenia szanse biało-czerwonych w sobotnim pojedynku? - Wierzę, że wreszcie uda nam się pokonać Niemców. Mamy dobry zespół i musimy tylko zagrać solidnie w defensywie oraz wypracowywać okazje Robertowi Lewandowskiemu. To nasza największa gwiazda, ale nie jedyny klasowy piłkarz - przyznaje 24-latek.
Czas w końcu odejść z Wilków na stałe do klubu z szansą na grę.