Poznaniacy mieli olbrzymie problemy z dochodzeniem do czystych sytuacji, a decydująca bramka padła dopiero w 81. minucie po fenomenalnym strzale z dystansu Muhameda Keity.
Zawodnikom Kolejorza było zdecydowanie trudniej niż w poprzednich pojedynkach u siebie - z Zawiszą Bydgoszcz i PGE GKS Bełchatów - w których zdobyli w sumie aż 11 goli.
- Takie mecze się zdarzają, ale najważniejsze, żeby je również wygrywać. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty i ten najistotniejszy cel zrealizowaliśmy. Dzięki temu czołówka nam nie uciekła. Jeśli chodzi o sam przebieg spotkania, to myślę, że los oddał nam to co zabrał wcześniej. Poza tym siłą dobrych drużyn jest zwyciężanie także wtedy, gdy nie idzie - powiedział Szymon Pawłowski.
[ad=rectangle]
Nikt w ekipie Macieja Skorży w wielkie zadowolenie nie wpadł. - Nie graliśmy w niedzielę dobrze i każdy zdaje sobie z tego sprawę. Gra musi ulec poprawie, bo czwartkowe starcie z Jagiellonią Białystok w Pucharze Polski zapowiada się na bardzo trudne, a w nim też chcemy wygrać. Dobrze, że mamy w zespole indywidualności. Widać, że czasem odgrywają one niemałą rolę - dodał doświadczony pomocnik.
Czy starcie z Górnikiem Łęczna to dla Lecha typowy mecz do zapomnienia? - Myślę, że za tydzień czy dwa nikt już nie będzie się zastanawiał nad obrazem gry, zapamiętany zostanie jedynie wynik. Oczywiście u siebie chcemy zdobywać jak najwięcej bramek, pokazywać efektowny futbol, ale raz na jakiś czas zdarzy się też słabszy występ - zakończył Pawłowski.