Tadeusz Pawłowski ma w ostatnich tygodniach kłopot bogactwa w środkowej linii. Do gry w podstawowym składzie WKS-u w pomocy aspiruje bowiem kilku piłkarzy. Jednym z nich jest Tom Hateley, który w ostatnich meczach wskoczył do wyjściowej jedenastki Śląska Wrocław.
[ad=rectangle]
- Nie chcę rozwijać jego tematu, ale Tom moim zdaniem powinien być trochę szczuplejszy. Nad tym będziemy pracować w najbliższym czasie - mówił jeszcze niedawno szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych. Hateley dostał jednak szansę na skutek nadmiaru żółtych kartek Lukasa Droppy i w pełni ją wykorzystał. - Jeśli chodzi o grę Toma, to analizujemy ją, jak i grę pozostałych zawodników przy pomocy programów komputerowych i to Anglik ma obecnie najlepsze rezultaty. To nie było niespodzianką, że wyszedł w Gdańsku i nie będzie niespodzianką, że zagra z Lechem od początku - zaznacza Tadeusz Pawłowski.
Jak się okazuje, Anglikowi pomogła ta sama osoba, która przywróciła polskiej piłce Sebastiana Milę. - Tom jest w dobrej formie, a druga sprawa, znaleźliśmy parę rzeczy z panią dietetyk, które mu pozwolą może wejść na jeszcze wyższy pułap jego wydolności. Tom gra, ale równocześnie z tym zmieniliśmy troszeczkę jego sposób odżywiania. Nasza dietetyk poszła z żoną Toma do sklepu i pokazała jej, na co zwracać uwagę. Teraz czekamy kiedy Tom zagra w reprezentacji Anglii - żartował trener WKS-u.
- Dobra forma Toma przekłada się na grę całego zespołu, a ja już mówiłem, że naszą wielką siłą jest zespołowość. Nie ma w tej chwili członu na boisku, który by odstawał. Każdy spełnia tę swoją rolę. Z tego bardzo się bardzo cieszę
- podkreślił trener Śląska Wrocław.
Byle tylko nabijać wejścia.