LM: Kanonierzy od 3:0 do 3:3, Arsene Wenger: To efekt pecha, zmęczenia i rozprężenia

Kanonierzy po godzinie gry wysoko prowadzili z Anderlechtem, by ostatecznie wywalczyć tylko punkt. Arsene Wenger gratulował rywalom, ale przyznał też, że jego zespół wypadł poniżej oczekiwań.

W pojedynku na Stade Constant Vanden Stock Arsenal Londyn w końcówce zdobył dwa gole i zdołał pokonać RSC Anderlecht w stosunku 2:1. Rewanżowy pojedynek zdecydowanie lepiej zakończyli Belgowie, którzy po dwóch trafieniach Anthony'ego Vanden Borre złapali kontakt z Arsenalem Londyn, by w 90. minucie za sprawą Aleksandara Mitrovicia odrobić straty i wywieźć z Emirates Stadium cenny punkt.

- Muszę pogratulować Anderlechtowi, ponieważ walczył do samego końca. Trzeba przy tym jednak przyznać, że graliśmy słabo w obronie od pierwszego do ostatniego gwizdka i zostaliśmy ukarani. Przede wszystkim mieliśmy pecha, ponieważ pierwszy gol dla Anderlechtu padł ze spalonego, natomiast roztrwonienie przewagi to także efekt rozprężenia wysokim prowadzeniem oraz zmęczenia - ocenił Arsene Wenger.
[ad=rectangle]
- To, że nie wygraliśmy, jest dla mnie bardzo rozczarowujące, tym niemniej w dwumeczu z Anderlechtem zdobyliśmy cztery punkty i nie mamy na co narzekać
- skomentował Arsene Wenger na łamach arsenal.com. - Czy zlekceważyliśmy rywala? Nie, po prostu Anderlecht jest silnym zespołem i wielu zawodników tej drużyny zrobiło na mnie duże wrażenie. Za cztery czy pięć lat o niejednym z tych graczy powinno być głośno - przyznał.

Kanonierzy w dwóch ostatnich spotkaniach Premier League zaprezentowali się z dobrej strony w obronie. - Po tych czystych kontach i przy prowadzeniu 3:0 gracze najprawdopodobniej pomyśleli, że wygraną mają już w kieszeni. Na szczęście nie przegraliśmy i wciąż mamy bardzo duże szanse na awans. W przypadku porażki nasza sytuacja byłaby o wiele mniej korzystna, tym niemniej wygranie grupy jest już praktycznie nierealne. Teraz udajemy się na mecz ze Swansea w nadziei na solidną postawę w defensywie - podsumował.

Źródło artykułu: