Mistrzowie Polski posiadali optyczną przewagę, ale to zielono-czarni wykorzystali ich nieporadność w defensywie i błysnęli skutecznością w pierwszej połowie. Po niespełna dwóch kwadransach Górnik Łęczna prowadził już 2:0, a tuż przed przerwą po raz trzeci pokonał Dusana Kuciaka. - Spodziewaliśmy się, że rywale zagrają troszeczkę wyżej, bardziej nas nacisną, a zagrali głęboko cofnięci i bardzo umiejętnie wyeliminowali nasze atuty. Zagrali z kontry, byliśmy tym zaskoczeni i straciliśmy trzy bramki, które później było ciężko nadgonić - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Jakub Rzeźniczak.
[ad=rectangle]
W drugiej odsłonie Legia również długo nie potrafiła sforsować obrony przeciwnika. Stołeczny zespół dopiero w ostatnich minutach zdobył gola, a do tego zmarnował kilka świetnych okazji do strzelenia kolejnych bramek. - Czasami tak mecze się układają. Trzeba pogratulować Górnikowi skuteczności, a nas zganić za błędy, które popełniliśmy - przyznaje 28-letni defensor.
Po wygraniu grupy w Lidze Europejskiej podopieczni Henninga Berga nie sprostali beniaminkowi T-Mobile Ekstraklasy. Mimo wszystko są liderem z trzypunktową przewagą nad Śląskiem Wrocław. - Bardzo żałujemy, że ten rok tak się kończy, ale z przekroju tych dwunastu miesięcy możemy być zadowoleni - uważa Rzeźniczak.
Czwarty raz Legia zeszła z boiska pokonana tuż po starciu w europejskich pucharach, a przed przerwą w rozgrywkach. Piłkarze mają świadomość, że ta prawidłowość może być niebezpieczna. - Przegrywamy ostatnie mecze w cyklach. Myślę, że trzeba wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość, żeby to się nie powtórzyło - podkreśla 9-krotny reprezentant Polski.
[event_poll=28356]