Tadeusz Pawłowski: Spodziewamy się fauli. To jest męska gra

W piątek poobijany w ostatnich meczach Śląsk Wrocław zmierzy się z PGE GKS-em Bełchatów. W pierwszym spotkaniu tych ekip drużyna WKS-u musiała zaznać goryczy porażki i teraz chce wziąć rewanż.

W piątek piłkarze Śląska Wrocław rozegrają ostatnie w tym roku spotkanie ligowe. Ich rywalem będzie PGE GKS Bełchatów. - Marco Paixao wraca jako kapitan drużyny. Nie szukamy zmian jak w reprezentacji. Wraca stały kapitan. Co do meczu, to będzie to bardzo ważne spotkanie dla nas. Po zwycięstwie święta będą lepiej smakowały. Naturalnie mamy respekt przed przeciwnikiem, z którym przegraliśmy jesienią. Chcemy się zrewanżować. Gramy jak zwykle do przodu, o zwycięstwo, ofensywnie, o trzy punkty. Chciałbym, żebyśmy wygrali i zostali na podium przez piękny okres świąt - mówi Tadeusz Pawłowski.
[ad=rectangle]
We Wrocławiu przed tą potyczką nie brakuje jednak problemów. Z powodu nadmiaru żółtych kartek na boisku nie pojawia się Krzysztof Danielewicz i Tom Hateley. Na skutek urazu zabraknie także Dudu Paraiby. W meczowej osiemnaste znajdzie się natomiast miejsce dla ostatnio kontuzjowanego Tomasza Hołoty.

To właśnie ostra gra rywali jest ostatnio zmorą Śląska. - Będą i teraz faule, bo GKS Bełchatów ma takich pomocników, że grają ostro. To widzieliśmy w pierwszym spotkaniu Bełchatowie. Spodziewamy się fauli. Nie boję się tego. To jest męska gra. Musimy być przygotowani na ostrą grę, musimy być szybsi - komentuje trener. - Zawisza potrafił nas faulować w pierwszej połowie i trafiać nas w nogi, a po przerwie zdeklasowaliśmy ich motorycznie i nie mogli nadążyć. Tych fauli nie było tyle, nasza gra była łatwiejsza. Kwestią czas było, kiedy zdobędziemy gola - dodaje.
  
Marco Paixao czyli najlepszy strzelec Śląska w poprzednim sezonie od początku rundy leczył kontuzję. Piłkarz niespodziewanie pojawił się jednak w wyjściowym składzie WKS-u w minionej kolejce. - Celem było na pewno przestraszenie Zawiszy, bo to przyniosło efekt. Pierwsze przemyślenia miałem po treningu poniedziałkowym w tygodniu przed potyczką Zawiszą. Było zmrożone boisko i bałem się, żeby nic się nie stało. To był sprawdzian dla Marco. Powiedział, że bardzo dobrze się czuje. Mówił, że nic mu nie dolega. W środę jeszcze raz się pytałem jak się czuje i zakomunikowałem mu, że będę go obserwował, bo prawdopodobnie będzie w kadrze. W czwartek na treningu przed wyjazdem już grał w składzie wyjściowym, gdzie trenowaliśmy pewne warianty gry. Powiedziałem mu w Bydgoszczy wcześniej, że być może wyjdzie w podstawowym składzie. W dniu meczu po obiedzie przekazałem mu, że gra. On był na to przygotowany - wyjaśnił Tadeusz Pawłowski.

Komentarze (0)