Puchar Anglii: Męczarnie Liverpoolu na stadionie III-ligowca

East News
East News

Liverpool FC mimo iż wygrał w Pucharze Anglii to jednak pojedynek z trzecioligowcem nie był w jego wykonaniu popisowy. The Reds zwyciężyli zaledwie 2:1.

Silny skład wystawił na mecz z Wimbledonem Brendan Rodgers. Kolejny policzek otrzymał Mario Balotelli. Włoch usiadł na ławce rezerwowych, a szansę gry dostał Rickie Lambert. Steven Gerrard od pierwszej minuty pojawił się w składzie The Reds (kilka dni temu ogłosił, że po sezonie odchodzi z Anfield) i to on otworzył wynik spotkania. Idealnie nabiegł na dośrodkowanie Javiera Manquillo i głową pokonał bramkarza rywali.

Wydawało się, że gości czeka spacerek z drużyną, która na co dzień występuje w League Two (czwarty poziom ligi angielskiej) i zajmuje w niej dopiero dwunastą pozycję. Gospodarze mimo sporej ambicji nie potrafili dłużej utrzymać się przy piłce. 
[ad=rectangle]
Sytuacja zaczęła zmieniać się w 29. minucie. Wimbledon kreował okazje i sensacyjnie doprowadził do wyrównania. Simon Mignolet nieudanie wyszedł do piłki co skrzętnie wykorzystali gospodarze. 23-letni wychowanek Norwich City George Francomb z pewnością na długo zapamięta ten dzień, ponieważ to on trafił do siatki rywali.

Goście rzucili się do ataków, lecz do przerwy już nie zdołali zdobyć gola. Po zmianie stron Liverpoolowi należał się rzut karny, jednak sędzia nie zauważył zagrania futbolówki ręką.

W 62. minucie Steven Gerrard znów wyprowadził Liverpool na prowadzenie. Precyzyjne uderzenie z rzutu wolnego zaskoczyło bramkarza Wimbledonu. 60 sekund później mógł być ponownie remis, lecz zabrakło dokładności.

Dopiero na ostatnie 11 minut na murawie zameldował się Balotelli. Zmienił Lamberta, który mimo niezłej okazji nie potrafił pokonać bramkarza rywali. Wynik spotkania nie zmienił się i Liverpool wygrał z Wimbledonem.

Wimbledon - Liverpool FC 1:2 (1:1)
0:1 - Gerrard 12'
1:1 - Francomb 36'
1:2 - Gerrard 62'

Składy:

Wimbledon: James Shea - Barry Fuller, Callum Kennedy, Jake Goodman, Adam Barrett, Sean Rigg (80' Adebayo Azeez), Sammy Moore (85' Harry Pell), Dannie Bulman, George Francomb (86' Frankie Sutherland), Adebayo Akinfenwa, Matt Tubbs.

Liverpool: Simon Mignolet - Emre Can, Martin Skrtel, Mamadou Sakho, Javier Manquillo (71' Jose Enrique), Jordan Henderson, Lucas Leiva, Lazar Marković (86' Kolo Toure), Philippe Coutinho, Rickie Lambert (79' Mario Balotelli), Steven Gerrard.

Żółte kartki: Akinfenwa, Barry Fuller, Jake Goodman (Wimbledon) oraz Coutinho (Liverpool).

Sędzia: Jonathan Moss.

***

W drugim poniedziałkowym spotkaniu Tottenham Hotspur nie potrafił ograć beniaminka Premier League Burnley. Gole zaczęły padać dopiero po przerwie. Skuteczny w tym sezonie Nacer Chadli w 56. minucie wyprowadził Koguty na prowadzenie uderzeniem z trzynastu metrów. Gospodarze zdołali wyrównać nieco ponad kwadrans przed końcem. Sam Vokes tylko trącił futbolówkę, a to wystarczyło, żeby ustalić wynik spotkania na 1:1. Powtórka odbędzie się zatem na White Hart Lane.

Burnley - Tottenham Hotspur 1:1 (0:0)
0:1 - Chadli 56'
1:1 - Vokes 73'

Komentarze (9)
avatar
AS Monaco Mistrz
6.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Liverpool słabiutko w ostatnim czasie. 
avatar
L-B-N
6.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
coś się Gerrard rozstrzelał ostatnio... :) 
avatar
Zedeks
5.01.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Król Akinfenwa zrobił ruletkę mając obok siebie trzech graczy Liverpoolu, w dodatku strzelił gola, pokazał że żarty się skończyły. 
avatar
amalfitano
5.01.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W tej rundzie obyło się raczej bez sensacji, faworyci przeszli dalej i na wieksze emocje trzeba będzie poczekać do dalszych rund. Dziś na uwagę zasługuje powrót Sama Vokes`a, wrócił po 9 miesią Czytaj całość
avatar
Apator Fan
5.01.2015
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Steve Gerrard,Gerrard!