Paweł Golański: Nie chcę, aby Korona skończyła jak ŁKS

- To nie jest jakiś malutki klubik, tylko klub z tradycjami, od wielu lat grający w ekstraklasie - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl kapitan złocisto-krwistych. Czy Korona uniknie upadku?

Piłkarze Korony w czwartek rozpoczęli przygotowania do rundy wiosennej. Żaden z nich nie ma jednak pewności, że przystąpią do zaplanowanego na 16 lutego ligowego meczu z Górnikiem Zabrze. Wszystko oczywiście w związku z fatalną sytuacją, w jakiej po braku dofinansowania ze strony miasta, znalazł się kielecki klub. - Na spotkaniu w szatni nastroje nie były zbyt wesołe. Pomimo tego, że nowy rok, nowe nadzieje, to i tak wszyscy mają w głowach sytuację, która jest w tej chwili w Koronie. Problemy organizacyjno-finansowe, brak pieniędzy przyznanych przez miasto na 2015 rok, brak obozu... To był główny temat naszych rozmów - powiedział Paweł Golański.
[ad=rectangle]
- Jak już wyszliśmy na boisko to każdy starał się o tym zapominać, bo trenuje i gra dla samego siebie. Miejmy nadzieję, że sytuacja wyjaśni się w poniedziałek i wszystko będzie załatwione na naszą korzyść, tak żebyśmy mogli w spokoju się przygotowywać - kontynuował. Poniedziałkowa, nadzwyczajna sesja rady miasta, wydaje się być ostatnią deską ratunku. Jeżeli radni zmienią swoją grudniową decyzję i dofinansują klub kwotą 7,8 miliona złotych, to podopieczni Ryszarda Tarasiewicza będą mogli między innymi wyjechać na zgrupowanie do Turcji.

Jak przed tym niewątpliwie sądnym dniem zapatruje się były reprezentant Polski? - Jestem dobrej myśli. Wydaje mi się, że radni przeanalizowali sytuację Korony i zrozumieli, że tak naprawdę bez pomocy miasta ten klub nie jest w stanie sam się utrzymać. Jedyne co teraz możemy, to liczyć na to, że będą pozytywne decyzje - stwierdził.

Paweł Golański
Paweł Golański

Golański barw Korony broni z przerwami od 2005 roku. Niejednokrotnie w licznych wywiadach podkreślał swoje przywiązanie do miasta. Nic więc dziwnego, że nie chciałby zostać zmuszony do szukania sobie nowego pracodawcy. - To nie jest jakiś malutki klubik, tylko klub z tradycjami, od wielu lat grający w ekstraklasie. Piłkarze, działacze i przede wszystkim kibice, mają ten klub w sercu i nie chciałbym żeby Korona podzieliła los równie bliskiej mi drużyny, Łódzkiego Klubu Sportowego. Sytuacja była tam bardzo podobna i skończyło się upadłością. Taki klub boryka się teraz z problemami finansowymi gdzieś w III lidze.

Według różnych informacji klub ze Ściegiennego zalega zawodnikom od 2,5 do nawet 4 milionów złotych. W grę wchodzą tutaj wypłaty za dwa miesiące i premie za cały poprzedni sezon. - Są dosyć duże zaległości i jeżeli miasto nie przyzna tych pieniędzy, to Korony nie będzie stać, aby dalej funkcjonowała - nie ukrywa 32-latek.

Choć "Golo" podkreśla, że jest optymistą, to bierze także pod uwagę kolejną odmowną decyzję radnych. - To może być ten przysłowiowy gwóźdź do trumny, a więc koniec piłki nożnej w Kielcach. Oczywiście mamy tego świadomości i osoby, które są decyzyjne w tej kwestii również powinny wziąć pod uwagę taki scenariusz. Mogę mieć tylko nadzieję i przekazać gorący apel od wszystkich osób związanych z Koroną Kielce, aby ten klub dalej istniał - zakończył.

Źródło artykułu: