Michał Miśkiewicz: Czuję się jak nowo narodzony

- Nie życzę żadnemu zawodnikowi tego, co mnie spotkało, bo jest to w naszym fachu coś strasznego - mówi [tag=6518]Michał Miśkiewicz[/tag], który wrócił do Wisły Kraków po półrocznej przerwie.

"Misiek" był już graczem Białej Gwiazdy w latach 2012-2014. Rozegrał dla niej w sumie 45 ligowych spotkań, w 18 z nich zachowując czyste konto. Jako jedyny ligowiec rozegrał w sezonie 2013/2014 komplet 3330 minut.
[ad=rectangle]

Z końcem czerwca jego umowa z Wisłą wygasła i nie została przedłużona, a jesień Miśkiewicz spędził na bezrobociu. W pewnym momencie był bliski przenosin do Śląska Wrocław, ale z WKS-em też nie porozumiał się w sprawie umowy i wrocławianie zatrudnili Mariusza Pawełka. Czekając na oferty, Miśkiewicz ćwiczył indywidualnie z zaprzyjaźnionym trenerem bramkarzy Krzysztofem Wajdą, ale musiał przerwać treningi, by poddać się operacji pleców, z których urazem zmagał się od kilku miesięcy. Po zabiegu wymagał dwumiesięcznej rehabilitacji, a część z niej przechodził nawet u fizjoterapeuty Wisły w klubowym ośrodku w Myślenicach.

- Jest to dobra wiadomość nie tylko dla Michała, ale i dla całego klubu. Zarówno Michał Buchalik, jak i Gerard Bieszczad mogą na powrocie Michała Miśkiewicza tylko zyskać. Każdy z nich jest jeszcze na etapie uczenia się i ten element wspólnej pracy będzie korzystny dla grupy naszych bramkarzy - mówi prezes Wisły Robert Gaszyński.

Miśkiewicz dopiero przed kilkoma tygodniami zakończył rehabilitację i nie jest jeszcze gotowy do bramkarskiego treningu z pełnymi obciążeniami. - Wstępnie z trenerem Muchińskim ustaliliśmy mój plan przygotowań. Stopniowo będę wprowadzany do treningów z drużyną, żeby nie przeciążyć organizmu po tej długiej przerwie. Wszystko jest przemyślane. A jak to pójdzie? Będziemy to monitorować na bieżąco. Wiadomo, że chciałbym wrócić jak najszybciej, ale niektóre rzeczy trzeba robić z głową. Nic mnie już nie boli. Czuję się jak nowo narodzony - zapewnia Miśkiewicz.

Jesienią numerem "1" w bramce Wisły był Michał Buchalik i nowy-stary golkiper Białej Gwiazdy ma tego świadomość: - Zdaję sobie sprawę, że nikt mi niczego nie zagwarantuje i pewne rzeczy będę musiał sobie wywalczyć. Tym bardziej, że muszę się odbudować. Będę robił wszystko, żeby dać trenerowi powód do tego, aby przed meczem miał ból głowy.

Miśkiewicz przyznaje, że dziś podjąłby inną decyzję niż ponad pół roku temu, gdy odchodził z Wisły: - Czasami w życiu podejmuje się błędne decyzje i trzeba się liczyć z konsekwencjami. Prosta sprawa - po tym wszystkim co mnie spotkało - przez te parę miesięcy - wiem, że postąpiłbym inaczej, ale to nie o to chodzi. Nie życzę żadnemu zawodnikowi tego, co mnie spotkało, bo jest to w naszym fachu coś strasznego. Gdy wszystkie sprawy zbiegną się tak, jak w moim przypadku.

Półroczne bezrobocie i uraz to nie jedyne nieszczęście, jakie jesienią spotkało Miśkiewicza. 26-latek musiał zmierzyć się także ze śmiercią ojca. - Wydarzenia, które miały miejsce przez ostatnie 6 miesięcy, to co się ze mną działo, będą miały wpływ na to jak będę postępował i myślę, że to się przełoży także na grę. To, że znów mogę tutaj występować i że doszliśmy z klubem do porozumienia, dają mi nową motywację. Chcę pokazać się z jeszcze lepszej strony, niż to pokazywałem się w Wiśle dotychczas - kończy pierwszy zimowy nabytek 13-krotnych mistrzów Polski.

Komentarze (0)