Marcin Ziach: Internacjonał czy emeryt?

Czy powracający do polskiej ekstraklasy zawodnik po nieudanej przygodzie z piłką w Europie Zachodniej może stać się ważną postacią rodzimej ligi? Wiele przypadków wskazuje na to, że tak. Teoria ta została potwierdzona przez samo życie, bowiem przez ostatnie lata w naszej ekstraklasie ze zmiennym szczęściem występowało wielu weteranów. Czy więc na powrocie doświadczonych zawodników do Polski nasza liga zyskuje czy też traci? Teorii na ten temat jest wiele.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

W Polsce w ostatnich panuje moda powrotów. Zaczerpnięta została ona z Europy Zachodniej, gdzie m.in. Giovanni van Bronckhorst zdecydował się na powrót po latach tułaczki do rodzimej ligi holenderskiej i jest kluczowym zawodnikiem Feyenoordu Rotterdam. Także nasza ekstraklasa w ostatnich latach była bogata w spektakularne powroty. W 2003 roku po latach gry w lidze włoskiej i greckiej do Polski wrócił Marek Koźmiński, jeden z kluczowych zawodników reprezentacji selekcjonera Jerzego Engela. Lewy obrońca podpisał wówczas kontrakt z Górnikiem Zabrze, którego prezesem był non omen jego ojciec Zbigniew. W Zabrzu występował przez pół roku i w 11 spotkaniach zdobył jedną bramkę, piętką pokonując bramkarza Pogoni Szczecin w wygranym przez zabrzan 9:0 meczu ekstraklasy. Niewiele później do ekstraklasy wrócił charyzmatyczny Piotr Świerczewski. Prawdziwy piłkarski obieżyświat, który występował w ligach francuskiej, japońskiej i angielskiej związał się z Lechem Poznań. Nie był to jednak jego ostatni polski klub, bowiem przez pewien czas był zawodnikiem Cracovii Kraków, Groclinu Grodzisk Wielkopolski czy Korony Kielce. W sezonie 2008/09 znajdował się w kadrze Polonii Warszawa.

Za Koźmińskim i Świerczewskim do kraju wrócił bramkarz, Radosław Majdan, który grał w ligach tureckiej, greckiej i izraelskiej, a także doświadczony Tomasz Iwan, który na zachodzie występował m.in. w ligach holenderskiej, tureckiej i austriackiej. Krótko po tym na powrót do Polski zdecydowali się weterani, Tomasz Kłos i Tomasz Hajto. Ten pierwszy na zachodzie występował w lidze francuskiej i niemieckiej Bundeslidze. Wracając do Polski związał się kontraktem najpierw z Wisłą Kraków, a gdy stracił tam miejsce w składzie doszedł do porozumienia z Łódzkim Klubem Sportowym, a do Łodzi ściągnął go... Tomasz Hajto ówczesny dyrektor sportowy klubu z Alei Unii, który także przez lata występował z powodzeniem w Bundeslidze, a także na zapleczu angielskiej Premiership. Z Łodzi weteran przeniósł się do Górnika Zabrze, gdzie jest kluczową postacią drużyny i podporą defensywy jedenastki z Roosevelta. Śladem kolegów po fachu w 2007 roku na powrót do kraju zdecydował się Jerzy Brzęczek. Pomocnik, który występował m.in. w lidze austriackiej i izraelskiej przyszedł z pomocą odbudowania potęgi zabrzańskiego Górnika i robił to bardzo efektywnie, bowiem wielu młodych zawodników górniczej drużyny w Brzęczku widziało wzór do naśladowania i wiele zyskało z gry u boku tak doświadczonego zawodnika. Także latem 2007 roku do polskiej ekstraklasy wrócił Radosław Kałużny, który podpisał kontrakt z Jagiellonią Białystok. Doświadczony zawodnik występował w niemieckiej Bundeslidze i w lidze cypryjskiej.

Jesienią 2007 roku kontrakt z Wisłą Kraków podpisał powracający z ligi holenderskiej Andrzej Niedzielan. Oszałamiającej kariery szybki napastnik jednak pod Wawelem nie zrobił, bowiem przegrywa on rywalizację z młodymi talentami Białej Gwiazdy Pawłem Brożkiem i Rafałem Boguskim. O wiele lepiej powrót do kraju nad Wisłą wyszedł innemu niespełnionemu na zachodzie zawodnikowi, Sebastianie Mili. Filigranowy pomocnik po nieudanych przygodach w ligach austriackiej i norweskiej za namową Tomasza Hajto zdecydował się podpisać kontrakt z Łódzkim Klubem Sportowym i na pewno nie żałował tej decyzji. W Łodzi zawodnik był kluczową postacią drużyny, a jego dobrą formę prezentowaną na boisku dostrzegli prezesi bogatszych od ŁKS klubów w efekcie czego przed startem obecnego sezonu 26-letni rozgrywający związał się umową z beniaminkiem ekstraklasy, Śląskiem Wrocław i w drużynie trenera Ryszarda Tarasiewicza jest kluczowym ogniwem. Niewykluczone jednak, że Mila niebawem znów zmieni pracodawcę, bowiem zainteresowanie zatrudnieniem jego osoby wyraziły Wisła Kraków i Legia Warszawa.

Fakt, że większość doświadczonych, polskich zawodników ściągniętych z zachodnich klubów do rodzimej ekstraklasy była kluczowymi postaciami swoich drużyn znacznie rozbudziła apetyty prezesów polskich klubów do sprowadzania kolejnych piłkarskich internacjonałów. Obecnie najbliżej powrotu do kraju jest chyba Jacek Krzynówek, którego zatrudnieniem zainteresowane są m.in. Górnik Zabrze, Lech Poznań, Wisła Kraków i Śląsk Wrocław. Z zamiarem sprowadzenia do Zabrza Macieja Żurawskiego i Kamila Kosowskiego nosił się rzekomo szkoleniowiec Górnika, Henryk Kasperczak. Powrót tych zawodników do ekstraklasy już teraz jest jednak mało prawdopodobny. Chęć powrotu do Polski zgłasza obrońca Jarosław Bieniuk, który przed kilkunastoma dniami rozwiązał kontrakt z tureckim Antalyasporem Kulübü. Zatrudnieniem doświadczonego obrońcy zainteresowany jest Lech Poznań, a chrapkę na ściągnięcie do siebie zawodnika mają także Lechia Gdańsk, Legia Warszawa, Wisła Kraków i Górnik Zabrze. Na powrót do kraju, gdzie najprawdopodobniej zakończy zawodową karierę gotuje się także Jerzy Dudek. Bramkarz, który występował m.in. w lidze holenderskiej, angielskiej Premiership i hiszpańskiej Primiera Division szuka klubu, gdzie będzie miał szansę regularnych występów, a już przed rokiem głośno deklarował, że w Polsce może zagrać albo w Górniku Zabrze, albo klubie walczącym w europejskich pucharach. W Polsce zakotwiczy na pewno także Tomasz Frankowski. Po średnio udanej przygodzie doświadczonego snajpera z futbolem w USA szuka on teraz klubu w Polsce. Chętnych na jego usługi wcale nie brakuje, a oferty kontraktu złożyły już zawodnikowi Polonia Warszawa i Jagiellonia Białystok.

O krótkich przygodach z polską ligą jakie zaliczyli w ostatnim czasie Kamil Kosowski czy Mariusz Kukiełka nie warto w tym przypadku wspominać, bowiem dwaj byli zawodnicy Wisły Kraków po doszlifowaniu w drużynie mistrza Polski swojej formy znów wyruszyli na podbój Europy. Powroty do ekstraklasy naszym internacjonałom wychodziły raz lepiej, raz gorzej. Nie zmienia to jednak nic z piłkarskiej prawdy, jaką wielu byłych zawodników głosiło mówiącej o tym, że lepiej zawiesić buty na kołku rok za wcześnie niż dzień za późno. Jednak nie można polskiej ekstraklasy nazywać "domem spokojnej starości" jak wielu sceptyków zwykło mówić. Prawda jest taka, że każdy doświadczony gracz jaki do Polski wróci może być wzorem dla młodych adeptów piłkarskiego rzemiosła przez co każdy orzeł może pod swoimi skrzydłami wychować sobie małego orlika, który być może kiedyś piłkarskim talentem przebije samego mistrza.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×