Błękitni Stargard Szczeciński pokonali w środę Cracovię 2:0. Jeszcze jednak przed pierwszym meczem w II-ligowym klubie myśleli o rewanżowym starciu. - Mamy już wszystko przygotowane. Szykowaliśmy się na różne warianty - zapewniał kilkanaście minut po zakończeniu spotkania trener Krzysztof Kapuściński.
[ad=rectangle]
Jego zespół już w niedzielę, 8 marca podejmie MKS Kluczbork. Następnie uda się na dwa mecze wyjazdowe. Najpierw w lidze rywalem Błękitnych będzie Zagłębie Sosnowiec, a trzy dni później odbędzie się rewanż w Krakowie. Do obu tych miast z Pomorza Zachodniego jest ponad 500 kilometrów. - Rzeczą niemądrą byłoby wracać z Sosnowca. Bylibyśmy w niedzielę rano, a w poniedziałkowy poranek musielibyśmy wyjechać na mecz rewanżowy do Krakowa. Zostaniemy na pewno. Mamy zapewnienia prezesa, że decyzja należy tylko i wyłącznie do nas. Jako trener razem z całym sztabem szkoleniowym i zawodnikami na pewno podejmiemy taką decyzję, że będziemy musieli po prostu zostać dwie doby więcej - wyjaśniał Kapuściński.
Walki o półfinał nie będzie mogło kontynuować dwóch piłkarzy, którzy ze względu na nadmiar kartek muszą pauzować w rewanżu. - Zrobimy wszystko żeby po raz kolejny dobrze się zaprezentować. Wiemy, że poprzeczka będzie podniesiona dużo wyżej, bo spodziewam się, że Cracovia zagra zdecydowanie lepiej. Jedyne, nad czym ubolewam, to strata dwóch zawodników na mecz rewanżowy, bo nie zagra ani Fadecki, ani Liśkiewicz. To dla nas ogromna strata - przyznał trener biało-niebieskich.
Kto zatem zagra na bardzo ważnej pozycji, jaką jest środek obrony? - Przez cały okres przygotowawczy pracowaliśmy, żeby mieć trzech stoperów. To, że Baranowski nie wyszedł w pierwszym składzie, to tylko moja decyzja, bo cała trójka gra na jednakowym poziomie. Baranowski był przez cały okres przygotowawczy. W meczu sparingowym z Pogonią rozegrał całe 90 minut na pozycji środkowego obrońcy. Wywiązał się z tych zadań bardzo dobrze - komentował Kapuściński.