- Długo czekamy na wygraną z tym rywalem i czas najwyższy, by tę niekorzystną passę zakończyć. Wszyscy wiedzą jak potyczki Lecha z Legią są odbierane. Nie mam wątpliwości, że taki triumf wpłynąłby świetnie nie tylko na zespół, ale też na wszystko co się wokół nas dzieje. Myślimy o niedzielnym spotkaniu i bardzo zależy nam, by pokazać, że wywiezienie z Poznania punktów to zadanie trudne dla każdego - powiedział Marcin Kamiński.
Na domowy triumf nad Legią piłkarze Kolejorza czekają jeszcze dłużej, bo aż od rundy wiosennej sezonu 2010/2011. Wtedy zwyciężyli 1:0 po golu Artioma Rudneva w końcówce.
[ad=rectangle]
Poznańscy zawodnicy doskonale wyczuwają napięcie, jakie panuje w stolicy Wielkopolski, ale robią co mogą, by nie do końca im się ono udzielało. Nie chcą też składać buńczucznych deklaracji. - Wszystko co byśmy powiedzieli, pięknie wygląda na papierze, lecz weryfikacja zawsze następuje na boisku. Ten mecz i sukces w nim mogą nam niesamowicie pomóc w sferze mentalnej, ale pamiętajmy, że do zdobycia - tak jak zawsze - są trzy punkty. Nie możemy być przemotywowani, żeby nie stracić koncepcji - zaznaczył stoper wicemistrza Polski.
Animozje pomiędzy kibicami z Poznania i Warszawy są powszechnie znane. Jak natomiast wyglądają kontakty piłkarzy obu drużyn? - Znamy się z legionistami, utrzymujemy kontakt także poza boiskiem i często rozmawiamy. Nie ma jakichś docinek dotyczących najbliższego spotkania. Kibice zresztą żyją tym pojedynkiem już na kilka tygodni przed jego rozegraniem. Z nami jest trochę inaczej, bo skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Kiedy jednak w niedzielę wyjdziemy na murawę, to wszelkie znajomości z zawodnikami Legii zostaną zawieszone i każdy będzie myślał wyłącznie o swoim zespole - zakończył Kamiński.