Wisła znów straciła cenne punkty w końcówce. Moskal: Nie chce mi się w to wierzyć!
O dużym niedosycie mieli prawo mówić w Krakowie po pechowo zremisowanym spotkaniu z Jagiellonią Białystok. Swojego niezadowolenia nie ukrywał również opiekun Wisły.
Po wyjściu na prowadzenie Wisła kilkakrotnie miała okazję by już definitywnie rozstrzygnąć losy rywalizacji na swoją korzyść, jednak czasem brakowało zimnej krwi albo po prostu szczęścia. Zgodnie z niepisaną reguła niewykorzystane sytuacje zemściły się w doliczonym czasie gry. Patryk Tuszyński popisał się fantastycznym strzałem w polu karnym Michała Buchalika i wpakował futbolówkę do siatki. Również w poprzednim meczu wyjazdowym Wisła nie potrafiła dowieźć przewagi do końca. Wówczas krakowianie musieli się zadowolić remisem z Legią Warszawa 2:2.
- Nie mogę uwierzyć, że znów tracimy punkty w ten sam sposób. W drugiej połowie zdominowaliśmy Jagę. Kiedy ma się dużo sytuacji, to koniecznie trzeba którąś wykorzystać i dobić rywala. Niestety dla nas, nie uczyniliśmy tego. Nie ma co rozpaczać, wyniku już nie zmienimy. Po meczu słyszałem, że to los oddał Jagiellonii, to co zabrał w Bielsku-Białej. Jestem ciekaw, kiedy my dostaniemy podobny prezent od losu. - zakończył szkoleniowiec Wisły Kraków.
Już w najbliższy piątek Białą Gwiazdę czeka kolejna potyczka ligowa. W ramach 27. kolejki T-ME krakowianie na własnym stadionie zmierzą się z Górnikiem Zabrze.