W pierwszych siedmiu meczach po zimowej przerwie gole dla Portowców strzelał tylko Marcin Robak. Król strzelców ubiegłego sezonu T-ME zaliczył w tych spotkaniach siedem trafień, ale w dwóch ostatnich kolejkach zabrakło go z powodu kontuzji. Pod jego nieobecność odpalił Łukasz Zwoliński, którego dublet najpierw dał zwycięstwo z Jagiellonią Białystok (2:0), a w 28. serii po jego trafieniu Pogoń pokonała Cracovię 1:0. W sumie ma na koncie już dziewięć bramek.
[ad=rectangle]
- To chłopak o ogromnym potencjale. Ja miałem wielu młodych piłkarzy i widziałem wiele talentów w swoim życiu - jak mu starci chęci i samozaparcia, to daleko zajdzie - mówi o swoim podopiecznym trener Czesław Michniewicz.
Opiekun Portowców apeluje jednak o to, by nie przesadzać z komplementami dla 22-latka: - To jednak młody chłopak i bym był ostrożny z tymi pochwałami, bo możemy go stracić, ale cieszy mnie to, że mam takiego chłopaka, który ciągnie zespół w trudnym momencie, bo taka jest sytuacja, w której nie mamy króla strzelców.
Co ciekawe, aż siedem z dziewięciu bramek w tym sezonie Zwoliński zdobył w meczach, w których Pogoń musiała sobie radzić bez Robaka. Gdy ten był na boisku, Zwoliński strzelił tylko dwa gole - oba w jesiennym spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz.
Wychowanek KP Police idealnie więc sprawdza się w roli zastępcy 9-krotnego reprezentanta Polski. - To jest bardzo fajna statystyka, ale na te bramki nie pracowałem tylko ja, a cały zespół, choć wiadomo, że to miłe uczucie dla napastnika - mówi spokojnie Zwoliński, którego bramki z Jagiellonią i Cracovią dały Pogoni nie tylko sześć punktów, ale i skok na 7. miejsce w tabeli: - Celem jest awans do grupy mistrzowskiej po sezonie zasadniczym i czeka nas jeszcze ogrom pracy, żeby się tam dostać.