Piotr Mandrysz: Był to najtrudniejszy mecz w rundzie wiosennej
Termalica Bruk-Bet Nieciecza pokonała Miedź Legnica 2:1 i nadal liczy się w grze o awans do ekstraklasy. Słoniki przerwały też passę trzech meczów bez zwycięstwa.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Miedzi przyznał, że kluczowym momentem spotkania była czerwona kartka dla Adriana Cierpki. Z opinią tą nie zgodził się Mandrysz. - Zmiany, które dokonałem wynikały z tego, że dwóch zawodników miało żółte kartki i obawiałem się tego, że dostaną czerwoną. Mnie się to udało, ale tak to w piłce bywa, że za faule sędziowie dają kartki. Czasami są to bardziej zasłużone kartki, czasami mniej, ale na to nie wpłyniemy. Myślę, że to nie czerwona kartka dla Cierpki była powodem porażki Miedzi, bo do tego momentu mieliśmy wynik 2:0, a przypomnę, że Dawid Plizga był w sytuacji sam na sam i tam nieznacznie się pomylił. Właściwie piłka zmierzała do bramki, odbiła się na nierówności boiska i minęła dalszy słupek - ocenił trener Termaliki Bruk-Bet.
Po 26. kolejce strata Słoników do drugiej w tabeli Wisły Płock wynosi trzy punkty. W następnej serii spotkań Termalica Bruk-Bet podejmie Stomil Olszyn, a płocczan czeka trudne starcie w Gdyni. Z kolei lider I ligi, KGHM Zagłębie Lubin, zmierzy się na wyjeździe z GKS-em Katowice. - Bardzo się cieszę, bo punktujemy u siebie i na szczęście za tydzień znowu gramy u siebie. Będziemy mieć tydzień spokoju, czeka nas trudne spotkanie ze Stomilem, ale ani Zagłębie Lubin w Katowicach, ani Wisła Płock w Gdyni łatwego zadania nie będą mieć. Uważam, że sytuacja za tydzień może być całkiem inna - zakończył Mandrysz.
Słoniki nadal w grze o awans - relacja z meczu Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Miedź Legnica