Dopiero gol zdobyty przez Marcelo Diaza w doliczonym czasie gry przywrócił nadzieję Hamburgerowi SV, który w dogrywce za sprawą Nicolaia Muellera wyszedł na prowadzenie w dwumeczu i ostatecznie ponownie uratował ligowy byt. "Nigdy II ligi", "HSV niedegradowalny" - zawyrokowały niemieckie media po wygranej 2:1 Dinozaurów nad Karlsruher SC.
[ad=rectangle]
Wyrównujące trafienie zostało zdobyte po idealnym strzale Diaza z rzutu wolnego z 18 metrów. Arbiter podyktował stały fragment gry dla HSV po uderzeniu Slobodana Rajkovicia, które miało zostać nieprzepisowo zablokowane przez Jonasa Mefferta. Sęk w tym, że zawodnik KSC trzymał rękę przy ciele i nie wykonał ruchu w kierunku piłki.
[i]
- Oczywiście, że w tej sytuacji nie powinno być rzutu wolnego. Piłka trafiła we mnie po uderzeniu z metra, nie mogłem nic zrobić[/i] - tłumaczył Meffert. - To szaleństwo! Jak można było w tym przypadku przerwać grę? - kręcił głową dyrektor sportowy gospodarzy Jens Todt, mając ogromne pretensje do Manuela Graefe. - Do końca zostało już bardzo mało czasu i myślę, że bez tej decyzji sędziego bylibyśmy teraz w Bundeslidze... - podsumował trener Markus Kauczinski.
HSV zdołał się uratować i w zespole zapanowała euforia. - Nigdy nie przestaliśmy w siebie wierzyć. Na drużynie spoczywała gigantyczna presja, ale piłkarze sprostali tej trudnej sytuacji - stwierdził Bruno Labbadia. Działacze już myślą o ruchach na rynku transferowym i przede wszystkim zamierzają pozbyć się kilku niechcianych zawodników: Rafaela van der Vaarta, Ivo Ilicevicia, Marcella Jansena, Juliana Greena, a być może także Slobodana Rajkovicia, Heiko Westermanna, Valona Behramiego i Artjomsa Rudnevsa.
Zobacz zwycięstwo HSV nad KSC w rewanżowym barażu o Bundesligę: