Wyspy Owcze na ustach piłkarskiego świata. Piękna historia z łososiem w tle

Gdyby Farerczycy mieli do wykorzystania obiekt o pojemności Stadionu Narodowego, zapełniliby go do ostatniego miejsca. Mimo że liczba ludności tego małego kraju nie przekracza 50 tysięcy.

Pamiętacie Jensa Martina Knudsena? Bramkarz występujący zawsze w białej, wełnianej czapeczce był symbolem piłkarskiej reprezentacji Wysp Owczych. Reprezentacji, która przegrywała wysoko: 1:8 z Jugosławią, 0:7 z Rumunią, czy Norwegią, 0:6 między innymi z Polską. Drużyna wzbudzająca przez ponad 20 lat uśmiech politowania na całym świecie, teraz sama wcieliła się w rolę ośmieszającego.

[ad=rectangle]

W listopadzie ubiegłego roku Wyspy Owcze pokonały Grecję - i to na wyjeździe. Zwycięstwo 1:0 ogłoszono wielka sensacją. Media na całym świecie pisały jednak o przypadkowej wygranej "chłopców do bicia". Nie do powtórzenia w przyszłości. Minęło nieco ponad siedem miesięcy...

Thorshavn - stolica, w której żyje co czwarty Farerczyk (w sumie w kraju żyje prawie 50 tys. ludzi). Największy stadion tego miasta może pomieścić cztery tysięcy fanów, czyli teoretycznie co trzeciego mieszkańca Thorshavn. Wejściówki rozeszły się w przedsprzedaży w rekordowym - jak na Wyspy Owcze - tempie. Organizatorzy postanowili każdego kibica uraczyć pysznym łososiem, ale to nie z tego powodu stolicę tego malutkiego kraju ogarnęło piłkarskie szaleństwo. - Na konferencji prasowej dwa tygodnie przed meczem obiecałem ludziom ucztę - mówił po wczorajszym spotkaniu selekcjoner Wysp Owczych, Lars Olsen. - Nie miałem na myśli łososia, bo jeszcze nie wiedziałem, że będzie serwowany. Myślałem o naszej grze. Słowa dotrzymałem, podwójnie. A właśnie... Gdzie mój łosoś? Też chętnie go spróbuję.

Szampański humor Olsena nie może dziwić. Zwycięstwo 2:1 już przeszło do historii. Co prawda to już 21. triumf na międzynarodowej arenie, więc nie ma mowy o przełomie, ale osiągnięty po raz drugi w tak krótkim czasie nad uczestnikiem zeszłorocznych mistrzostw świata. Oczywiście, Farerczycy nie mają szans na awans na Euro 2016, jednak takie zwycięstwa budują atmosferę. Piłka nożna na Wyspach Owczych jest sportem numer 1. Dodatkowo dwukrotny triumf nad Grecją wywołał ogólnonarodową ekstazę.

- Kiedy grasz przed kompletem na trybunach, dajesz z siebie 110 procent - przyznał strzelec jednej z bramek, Brandur Olsen. - To doskonała promocja futbolu. Już widzę dzieci, które teraz będą szturmowały nasze kluby.

Za trzy miesiące stadion w Thorshavn przeżyje kolejne rekordowe oblężenie. Wyspy Owcze zagrają z wiceliderem tabeli - Irlandią Północną. Czy doczekamy się kolejnej sensacji? A może warto już ogłosić, że zwycięstwa Farerczyków już wcale nie są niespodziankami?

Źródło artykułu: