Ekslechita zbeształ mistrzowską fetę: Dom wariatów w Poznaniu

Arnaud Djoum nie wywiózł z Polski najlepszych wspomnień. Reakcje na zdobycie przez Lecha Poznań mistrzostwa porównał do domu wariatów. A to nie wszystko.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Belg pochodzący z Kamerunu nie zabawił w Lechu Poznań zbyt długo. Pomocnik ograny w Eredivisie miał konkurować z Łukaszem Trałką o miejsce na pozycji środkowego pomocnika. Trener Maciej Skorża nie stawiał jednak na Arnaud Djouma. Wystawił go w ledwie trzech meczach i trudno powiedzieć, by wówczas prezentował atuty, na jakie wskazywało doświadczenie. Lech nie miał wątpliwości i nie przedłużył kontraktu.
Djoum wrócił do Belgii i w rozmowie z tygodnikiem Nieuwsblad zapowiedział, że wiąże swoją przyszłość z tamtym krajem. Po sześciu latach tułaczki chce zaistnieć w świadomości kibiców. Przy okazji opowiedział o swoich wrażeniach z pobytu w Polsce. Jak się okazuje nie są one najlepsze.

Zawodnik pożalił się, że nie był traktowany z restauracjach tak jak sobie wymarzył. - Przemocy, ani rasizmu na stadionach nie było, ale na ulicy, czy w restauracji razem z moją rodziną musieliśmy dłużej czekać. Dawano nam odczuć, że jesteśmy inni - narzekał.

Djoum był w Poznaniu ledwie kilka miesięcy, ale załapał się na sezon, w którym Lech zdobył oczekiwany tytuł mistrza Polski. Świętowanie sukcesu przy Bułgarskiej nie przypadło mu do gustu. - Po ostatnim gwizdku decydującego o mistrzostwie meczu stadion zamienił się w dom wariatów. To nie było normalne. Wynikało to pewnie z pięciu lat tłumienia frustracji z powodu braku mistrzostwa - skrytykował nieoczekiwanie.

Ekslechita zakończył rozmowę z Nieuwsblad pozytywnym akcentem. - Niczego nie żałuję. Turcja była wielką przygodą, a następnie zostałem mistrzem Polski - zakończył.

Dariusz Dudka: Chcą w Lechu zawodników z charakterem, a ja taki jestem

Wypowiedzi Arnauda Djouma są nieeleganckie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×