- Nie rzucam słów na wiatr. Rezygnację złożyłem już pod koniec grudnia właśnie po to, by umowa była jak najszybciej rozwiązana. Wszystko dokładnie przemyślałem i jestem już pewien, że w zaistniałej sytuacji nie chcę już być trenerem Bełchatowa - zapewnił Paweł Janas w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Doświadczonemu szkoleniowcowi nie odpowiada też klimat panujący w Bełchatowie. - Na najbardziej atrakcyjne mecze przychodzi co najwyżej cztery tysiące ludzi. Trudno na takiej bazie budować markowy zespół - stwierdził.
W rundzie jesiennej PGE GKS należał do czołowych drużyn ekstraklasy, dlatego praca Janasa była postrzegana bardzo pozytywnie. Władze klubu zaczęły marzyć o powtórzeniu sukcesu sprzed dwóch lat, kiedy pod wodzą Oresta Lenczyka bełchatowianie wywalczyli wicemistrzostwo Polski.
Zimą drużyna doznaje jednak osłabień. Tomasz Jarzębowski odszedł do Legii Warszawa, z kolei Łukasz Garguła związał się z Wisłą Kraków. To sprawiło, że były selekcjoner reprezentacji Polski stracił cierpliwość i postanowił odejść. Wszystko wskazuje jednak na to, że Janas nie będzie bezrobotny. Już wcześniej mówiło się, że poważnie zainteresowany jego zatrudnieniem jest Widzew Łódź. Ostatnio słychać także, że "Janosika" chętnie widzieliby u siebie działacze Korony Kielce, w której pełnił on niedawno funkcję dyrektora sportowego.