- Pojedynki z Peruwiańczykami są ważne dla naszej historii. Rok temu graliśmy z nimi mecz towarzyski, a i tak agresja w grze rywala była ogromna - przypominał Jose Pedro Fuenzelida. La Roja legitymowali się korzystnym bilansem w derbach Pacyfiku, ale to Peruwiańczycy mieli na koncie to, o czym Chilijczycy marzą - zwycięstwa w Copa America. Półfinał trwającego turnieju przyniósł emocje, a jego scenariusz zmieniał się kilkakrotnie w mało spodziewanych momentach.
[ad=rectangle]
Początkowe 20 minut pod dyktando gości. Czarował jeden z najlepszych zawodników Copa, jedyny obecny na nim napastnik, który zdobył w historii występów dwa hat-tricki - Jose Paolo Guerrero. Nie pozwalał odebrać sobie piłki i po jego podaniach Jefferson Farfan główkował w słupek, a Carlos Lobaton huknął z dystansu w boczną siatkę. Wydawało się, że Guerrero tak jak wprowadził Peru do półfinału, tak może zapewnić następny awans.
Napięcie na boisku było wyczuwalne. Zaraz po pierwszym gwizdku sędzia Jose Argote zaprosił na męską rozmowę Arturo Vidala i Carlosa Zambrano między którymi doszło do rękoczynów. Do obrońcy Peru niewiele docierało. Po chwili znów wymierzał sprawiedliwość i zarobił żółtą kartkę. W 20. minucie Zambrano miał trzeci moment szaleństwa. Nie zapanował nad emocjami i z premedytacją kopnął w plecy Charlesa Aranguiza. Decyzja mogła być jedna - drugi kartonik i defensor zszedł do szatni.
Do końca pierwszej połowy stopniowo rosła przewaga Chile. Raz po raz obrona Los Incas stawała się bardziej rozpaczliwa. Blisko gola był Jorge Valdivia, ale dwukrotnie spudłował. W 42. minucie w końcu gospodarze trafili na 1:0. Głębokie dośrodkowanie Alexisa Sancheza przepuścił Aranguiz i trafiło w słupek. Do piłki dopadł jeszcze Eduardo Vargas i trochę sprytnym, a trochę szczęśliwym strzałem zdobył bramkę.
La Roja mieli korzystny wynik i przewagę liczebną. Po powrocie z szatni nie potrafili jednak kontrolować wydarzeń. Waleczni podopieczni Ricardo Gareci zebrali się do odrabiania strat. Ich akcje napędzał drugi po Guerrero bohater Copa - Luis Advincula. Po jego dośrodkowaniu Farfan główkował w rękawice Claudio Bravo. W 60. minucie ponownie szarża bocznego defensora i tym razem sensacyjne wyrównanie stało się faktem. Gola samobójczego zdobył Gary Medel.
Ostatnie słowo należało do Chile, a konkretnie do bohatera nocy - Vargasa. Przejął dość przypadkową piłkę w środku pola i zdecydował się na bajeczne uderzenie z 25 metrów. "Spadający liść" wpadł za kołnierz Pedro Gallese i stadion oszalał z radości. Vargas ustrzelił dublet w półfinale Copa America, w mieście, w którym przyszedł na świat. Dzięki temu wyprzedził w klasyfikacji strzelców Vidala oraz Guerrero i prowadzi w wyścigu po koronę.
Walecznych Los Incas nie było stać na odpowiedź. Następne sytuacje podbramkowe stwarzali gospodarze i dowieźli awans do ostatniego gwizdka. Kibice nie dowiedzą się już, jak wyglądałoby spotkanie, gdyby nie chwile szaleństwa Carlosa Zambrano. Peruwiańczykom pozostał mecz o brązowe medale, ale niezależnie od wyniku można stwierdzić, że pozostawili po sobie pozytywne wrażenie.
Tymczasem Chile zameldowało się w finale po 28 latach. Do turnieju przystępowało z nadziejami na historyczne zwycięstwo. Jest bardzo blisko sukcesu. Drużyna Jorge Sampaoliego gra momentami radośnie, momentami chaotycznie, co ważne - dostarcza dużo emocji. W ostatnim pojedynku na Copa America 2015 zmierzy się z lepszym w półfinale Argentyna kontra Paragwaj.
Chile - Peru 2:1 (1:0)
1:0 - Eduardo Vargas 42'
1:1 - Gary Medel (sam.) 60'
2:1 - Eduardo Vargas 64'
Składy:
Chile: Bravo - Isla, Medel, Rojas, Albornoz (46' Mena) - Aranguiz, Marcelo Díaz (46' Pizarro), Vidal - Valdivia (83' Gutierrez) - Sanchez, Vargas.
Peru: Gallese - Advincula, Zambrano, Ascues, Vargas – Carillo (73' Pizarro), Lobaton (73' Yotun), Ballon, Cueva (27' Ramos) - Farfan, Guerrero.
Żółta kartka: Zambrano (Peru).
Czerwona kartka: Zambrano (Peru) /20' - za drugą żółtą/
Sędzia: Jose Argote (Wenezuela).